O
ile podczas jazdy na miejsce zbrodni złamałem kilka przepisów, tak
teraz już w ogóle nie zwracam uwagi na znaki drogowe. Liczy się
tylko to, żebym jak najszybciej dotarł do domu. Rzecz jasna próbuję
nie zwracać uwagi na zdjęcie leżące na fotelu pasażera, jednak
mój wzrok mimowolnie co chwilę na nim ląduje. Jakby naprawdę było
z nim coś nie tak.
Nie
mam innego wyjścia i muszę zatrzymać się na czerwonym świetle,
bo przez pasy przechodzą akurat jakieś dwie starsze panie. Wykorzystuję
chwilę i po raz kolejny dzwonię do Isobell mając nadzieję, że
tym razem odbierze. Po siódmym już sygnale przełykam nerwowo ślinę
bo do głowy przychodzą mi same najczarniejsze scenariusze.
Rozłączam
się i próbuję dodzwonić się do Kierana, który na całe
szczęście raczy odebrać.
– Co
tam? – Słyszę jego spokojny ton w słuchawce i kamień spada mi z
serca.
–
Widziałeś
ostatnio Isobell?
– Jest
po drugiej stronie korytarza, a co?
Mam
ochotę jechać tam i ją skrzyczeć, tak porządnie. Co nie zmienia
faktu, że cieszę się jak cholera, że nic jej nie jest.
– Daj
mi ją do telefonu. – Żądam.
–
Jasne,
chwila. Coś nie tak? – Przez moment się zastanawiam, czy mu
powiedzieć.
To
on na co dzień chroni moją córkę bo mimo że tylko trzy lata od
niej starszy, to jest od niej dużo odpowiedzialniejszy i
ostrożniejszy. Zdaję sobie sprawę, że jest jej przyjacielem i
gdyby coś było nie tak a mnie akurat zabrakłoby w pobliżu, byłby pierwszą
osobą, od której Isy otrzymałaby pomoc.
–
Przypuszczam,
że ktoś na nią poluje. – Wyjaśniam krótko i na temat bo wiem,
że Kieranowi nie trzeba więcej. Jego ojciec bardzo się
postarał, żeby chłopak wiedział, jak zachować się w takich
sytuacjach.
– I
mam mieć na nią oko, tak?
–
Przydałoby
się. Z resztą wiesz, jaka ona jest. Minuta nieuwagi, a już w
śmiertelnym niebezpieczeństwie.
– Po
kimś musi mieć ten talent do pakowania się w kłopoty. – Słyszę
rozbawienie w jego głosie i prycham głośno.
– Nie
mam pojęcia, o co ci chodzi. Daj mi ją już. – Mówię, a po
chwili słyszę szmery i jakieś rozmowy.
– Tak?
– Moja mała najwyraźniej nie przejęła się, że dzwoniłem do
niej z dziesięć razy i to może być coś ważnego.
–
Dlaczego
nie odbierasz? – Warczę do niej. Syczy i śmieje się głośno.
–
Ups...
Ktoś tu wstał lewą nogą... Wybacz tato, ale ja się tutaj uczę.
A nauczyciele wyznają taką złotą zasadę, że nie można odbierać
telefonów na lekcjach.
– A
nie mogłaś wyjść? Może coś się stało. Może był jakiś
wypadek. Może ktoś...
– Może
miałam test? Przepraszam tato, nie mogłam, serio. I przestań się
już denerwować, bo w twoim wieku to może grozić zawałem, a
przecież nie chcielibyśmy, żebyś nam tu zszedł. – Mówi
wyraźnie rozbawiona. Doskonale wie, że wypominanie wieku działa na
mnie jak płachta na byka.
– Po
prostu dzwoniłem ci powiedzieć, że mamy tymczasowe problemy
finansowe i zablokowałem ci kartę. – Wymyślam na poczekaniu. –
Nie na długo, jakieś dwa tygodnie. Także się wstrzymaj z
zakupami, bo nie masz środków.
Rozlega
się długa cisza a potem charakterystyczny odgłos zamykania
szkolnej szafki. Z malutkim uśmiechem parkuję samochód przed domem
i czekam na reakcję małej.
– Nie
mówisz poważnie! – Unosi się. – To nie fair, ja miałam w
czwartek iść z dziewczynami na zakupy!
–
Przepraszam,
mała. Są sprawy ważne i ważniejsze. Xander musiał kupić trochę
nowego sprzętu i musieliśmy nieco ograniczyć wydatki...
– I
postanowiliście, że to ja mam cierpieć, tak? Poza tym wy przecież macie praktycznie nieograniczone środki! A co z moją nową
deskorolką? I butami? Tymi pięknymi Jordanami, które czekają na
mnie w centrum handlowym?
–
Musisz
jakoś to przeżyć. Później zadzwonię. Kocham cię. – Kończę
i rozłączam się, zanim zdąży cokolwiek powiedzieć.
Nie
wspominam o Bradley'u bo nie chcę jej martwić, a pewnie gdyby
Kieran coś podejrzewał, to sam by jej powiedział. A parę dni bez
zakupów dobrze jej zrobi. I tak ma bogatą garderobę.
Wychodzę
z samochodu i swoje kroki od razu kieruję ku domowi. Wchodzę na hol
i rozglądam się dookoła. Z bocznego wejścia wybiega czekoladowy
doberman, a za nim, ze szczotką do włosów podąża mała
dziewczynka.
–
Poczekaj!
– Krzyczy do zwierzaka, ale on ani myśli się zatrzymać. –
Musisz być ładna, jak dziewczynka! – Jej sepleniący głos
rozbrzmiewa echem w holu.
Mickeyla
w końcu dostrzega, że się jej przyglądam i patrzy na mnie w
osłupieniu. Jej wzrok wędruje ze mnie na szczotkę, którą dziecko
natychmiast chowa za plecami. Układa przy tym usta w dzióbek i
zabawnie wywraca ciemnobrązowymi oczami.
Patrzę
na jej czarne warkoczyki oraz chude ramiona, i mimo wszystko przed
oczami staje mi obraz zastrzelonej dziewczynki, tak bardzo podobnej
do mojej bratanicy.
– Co
przeskrobałaś? – Pytam podejrzliwie, powoli idąc w jej stronę.
Klękam
przy małej i wyjmuję szczotkę zza jej pleców, całą w sierści.
Najwyraźniej uciekający pies nie był jedyną ofiarą dziewczynki.
– Bo
Chimera nie chce ładnie wyglądać! – Odpowiada mi dziecięcym
głosikiem, tupiąc jednocześnie nogą i pokazując palcem w
kierunku, w którym uciekł pies.
Wstaję
i biorę małą na ręce. Idę bocznym wejściem, którym przedostaję
się na tył domu i mijając filary podtrzymujące ogromny balkon na
piętrze, udaję się do ogrodu. Tam, na trawniku, leży nieco ponad
sześcioletni blondynek i wygląda na to, że właśnie się opala.
–
Oskar!
No wstawaj! Mama da nam szlaban, jak znowu ją zgubimy! – Rozlega
się głos jego brata gdzieś zza rosnących wokół krzewów.
Przystaję
i nakazując Mickey ciszę, przyglądam się całemu zajściu.
– Ich
tak łatwo jest oszukać. – Chichocze dziewczynka pod nosem.
Blondyn
leżący na trawniku nawet nie otwiera oczu, słysząc nawoływania
brata i można by pomyśleć, że śpi. Słychać trzask jaki
towarzyszy łamaniu gałęzi, a potem głośne syknięcie.
– Ała!
Chyba mnie coś ugryzło! – Z za krzaków słychać niezadowolony
ton chłopca. – Oskar, no! Pomóż mi jej szukać!
– Co
się tak spinasz? Przecież wujek ją znalazł... – Mruczy pod
nosem Oskar, unosząc nieco głowę i patrząc na mnie.
Wychodzę
z cienia i stawiam Mickey tuż przy chłopcu, który teraz przewrócił
się na brzuch i oparł na łokciach. Po chwili z krzaków wyłania
się głowa młodszego z bliźniaków, Oliviera. Jakoś się do nas
przedostaje i z poważną miną, która mnie osobiście wydaje się
śmieszna, staje przed przybraną młodszą siostrą.
–
Dlaczego
znowu nam uciekłaś? – Pyta dziewczynkę, biorąc się pod boki.
Ta
tyko w charakterystyczny dla siebie sposób wywraca oczami i zaczyna
się słodko śmiać. Przed jej nosem przelatuje jakiś duży owad,
więc mała biegnie za nim, tracąc zainteresowanie starszym bratem.
Oli tylko kręci z rezygnacją głową.
– Na
gwiazdkę chcę wykrywacz Mickeyli. – Oświadcza niezwykle poważnym
tonem. Doprowadza mnie tym do śmiechu, ale natychmiast poważnieję,
kiedy widzę jego srogą minę.
– A
ja chcę fotel z masażem. Bo wujek Domi nie daje mi korzystać ze
swojego. – Dodaje leniwie starszy z bliźniaków, korzystając z
ciepłych promieni czerwcowego słońca.
– Gdzie
rodzice? – Pytam Oliviera, bo pewnie Oskar nie ma o tym zielonego
pojęcia.
Na
pierwszy rzut oka chłopcy wyglądają niemal identycznie. Tak samo
ścięte blond włosy, identyczne szaro-niebieskie oczy i piegi na
twarzy. Jednak Olivier jest nieco wyższy i szczuplejszy od starszego
brata. I dużo odpowiedzialniejszy. Chwilami mam wrażenie, że aż
za bardzo, jak na tak młody wiek.
– Mama
poszła zrobić pranie, a tata siedzi z ciocią Evą w swoim pokoju i
o czymś po cichu rozmawiają. – Wyjaśnia rzeczowo chłopiec,
podczas gdy Oskar zdąża się już podnieść i przeciągnąć.
Mierzwię
włosy blondyna, na co ten reaguje jękiem niezadowolenia i ruszam
szukać swojego starszego brata.
–
Berek,
ganiasz mnie!
–
Oskar,
to boli! Słyszałem, jak mi kość chrupie, chyba sobie coś
złamałem! – Słyszę głosy chłopców.
Oglądam
się za siebie, żeby sprawdzić, czy wszystko gra, ale sprowokowany
Oli gania Oskara między krzewami. Szczęście, że Domi tego nie
widzi. Chyba by wyszedł z siebie, gdyby chłopcy uszkodzili którąś
z jego roślin.
Przechodzę
przez sypialnię Rocket i Xandera i nie zaprzątając sobie głowy
pukaniem, wkraczam do mniejszego pomieszczenia, pełnego zabawek
mojego brata.
Na
wielkim biurku stoi ogromny monitor, a po obu jego bokach znajdują
się jeszcze po dwa mniejsze ekrany. Masywna, dużo bardziej
rozbudowana niż przeciętne klawiatura, zajmuje większą część
blatu, przy którym teraz siedzi mój brat, zachowując się, jakby
nie zauważył, że wszedłem. Pod jego nogami plączą się
kilometry cieńszych i grubszych kabli i nawet nie chce mi się
domyślać, do czego wszystkie służą.
Podchodzę
do krzesła obrotowego i zdejmuję z niego niewielkich rozmiarów
czarny przedmiot, przypominający kształtem myszkę komputera, do
którego podłączony jest kabel USB. Odkładam urządzenie na biurko
i bez słowa przyglądam się temu, co robi właśnie Xander. Chłopak
po chwili obdarza mnie krótkim spojrzeniem, a potem z powrotem wraca
do wystukiwania kolejnych cyfr i liter na klawiaturze. Kładę obok niego fotografię Isy a on zerka na nią, a potem bierze i przygląda się uważniej, przekrzywiając głowę na bok.
–
Pozbyłem
się Bradleya. – Mówię w końcu, bo zalegająca między nami
cisza zaczyna mi ciążyć. – Wynajęła go jakaś Biała Dama, jako
szpiega, ale Loki nam ją znajdzie.
Znowu
cisza. Mój brat obraca się na krześle obrotowym i przez chwilę
patrzy mi w oczy. Potem wędruje wzrokiem gdzieś poza mnie i
uśmiecha się lekko. Sięga ręką do kieszeni spodni i już po
chwili trzyma w ręku paczkę papierosów i zapalniczkę. Patrzę,
jak wyciąga jednego i wkładając go sobie do ust, podpala drugi
koniec. Zaciąga się, a potem odchylając się na krześle do tyłu
wydmuchuje dym i patrzy w sufit.
–
Odzyskałem
nagranie z jednej z kamer. – Odzywa się w końcu, a mnie dosłownie
ręce opadają.
Chce
mi się go skrzyczeć, że mnie nie słucha i zbacza z tematu. On
jednak doskonale wie, co myślę, więc daruję sobie wszelkie uwagi.
Chcę go zapytać, co to za nagrania, których odzyskanie było dla
niego aż tak ważne, ale on leniwie pochyla się ku klawiaturze i
wciskając odpowiedni przycisk, sam mi to pokazuje.
Kamera
skierowana jest na słabo oświetlone wyjście z pomiędzy dwóch
budynków. Przez chwilę nic się nie dzieje, aż na ekranie pojawia
się czyjaś sylwetka. Widać ją dosłownie przez trzy czy cztery
sekundy, ale to wystarcza, żeby zauważyć kobietę w ciemnym
płaszczu, z postawionym kołnierzykiem. Nie mija minuta, a widać,
jak kobieta wraca a jej twarz przysłaniają duże, przeciwsłoneczne
okulary. Usta również ma zasłonięte ciemną apaszką, więc jej
rozpoznanie jest niemożliwe. Film się kończy, a Xander ponownie
naciska jakieś przyciski i okno w którym wyświetlany był film,
znika z ekranu.
– Eva
ją widziała. – Rzuca do mnie mój brat, znowu wpatrując się w
sufit.
– Może
to tylko przypadkowy przechodzień? – Wzruszam ramionami, choć po
tym, co zobaczyłem, chyba sam w to nie wierzę.
Odpowiada
mi przeciągły śmiech Xandera, co jest równoznaczne z
zaprzeczeniem. Wzdycham głośno. Myślisz, że ta kobieta ma coś
wspólnego z Białą Damą? Chcę zapytać mojego brata, ale nim
otwieram usta, on wzrusza ramionami.
– Póki
co trzeba znaleźć szefową Bradley'a, bo jest naszym jedynym
punktem zaczepienia. A zdjęcie które znalazłeś w samochodzie trzeba dać Rocket. Ona się na tym zna, więc niech kombinuje. –
Kiwam głową na te słowa i wstaję, chcąc jak najszybciej znaleźć
się w swojej sypialni. – Luiza mi się ostatnio śniła. –
Dobiega mnie zza pleców głos starszego. Staję i przez chwilę
przetwarzam jego słowa, po czym odwracam się i patrzę mu prosto w
oczy.
–
Luiza?
– Powtarzam imię własnej matki.
Kiwa
głową i przegarnia dłonią blond włosy.
–
Konkretnej wieczór, kiedy mi oznajmiła, że wysyła mnie do szkoły dla
trudnej młodzieży. – Niemal szepcze, a mi momentalnie przypomina
się, jak jako trzynastolatek obserwowałem całe zajście przez
dziurkę od klucza. – Stanie się coś złego, Cam. I mam głupie
wrażenie, że będziemy w tego centrum.
Wydaje
mi się, że mija cała wieczność, zanim mu odpowiadam. Ma rację.
Sny o naszej matce zawsze są zwiastunem nieszczęścia. Tak już się
utarło i w zdecydowanej większości przypadków to się sprawdza. A
Xander ma niezwykłą intuicję. Z resztą, bez niej nie zaszedłby
tak daleko.
Idę
do swojej sypialni, jeśli tak można to nazwać. Ściany od góry do
dołu pokryte malunkami, które kiedy tylko zaczynają mi się
nudzić, zastępowane są przez kolejne, zamontowany na ścianie kosz
do koszykówki a dalej, schowana za metalowymi schodami mała rampa
do jazdy na desce. Pomieszczenie jest wielkości sporego garażu z
tym, że wysokiego na dwa piętra a ja nie wyobrażałem sobie nigdy,
żebym mógł całe to miejsce zająć wygodnymi sofami, perskimi
dywanami, czy innymi bzdetami. Dlatego zamiast nich, jest sztaluga
stojąca w kącie, ciężarki które leżą tu chyba tylko dla
ozdoby, bo i tak korzystam z tych na siłowni i pełno przyborów do
malowania. Jedynym meblem, na którym panuje względny porządek jest
moja półka z książkami. Ale to zupełnie co innego, w końcu moje
unikatowe egzemplarze nie mogłyby kurzyć się gdzieś na strychu. W
samym centrum moje ogromne, zielone, podświetlane łóżko, w którym
dzieją się cuda.
I
nie wiem, jak taka delikatna osoba jak Eva mogła się w tym
wszystkim odnaleźć, ale podziwiam ją za to. A teraz leży w łóżku,
w samej bieliźnie, przykryta jedynie cienką kołdrą.
Idę
cicho do łazienki, gdzie szybko biorę prysznic, żeby jak
najszybciej do niej wrócić. Dalej śpi, kiedy okrywam ją
szczelniej i nie mogąc się powstrzymać muskam ustami jej odkrytą
szyję. Delikatnie się przeciąga i rozchyla oczy. Jej ciało okrywa
jedynie koronkowa bielizna, w której wygląda piekielnie seksownie.
Mam wrażenie, że nie muszę mówić tego na głos, bo wystarczy
moja mina.
– Chodź
spać. – Mruczy niewyraźnie, przewracając się na plecy i
wtulając w poduszki.
Nie
mam najmniejszego zamiaru się opierać. Kładę się na brzuchu i
opierając na łokciach wpatruję w jej uśmiechniętą twarz. Nie
mam pojęcia, czemu jest taka zadowolona, ale mi też się udziela,
mimo zmęczenia.
Przekręcam
się lekko i całuję Evę, kładąc jej dłoń na plecach i
zjeżdżając na pośladki. Dziewczyna obejmuje mnie za szyję lekko
i wbija paznokcie w skórę na karku. Moje zmęczenie gdzieś znika a
na jego miejscu pojawia się pożądanie i wiem, czym to się
skończy. A przynajmniej mogę się domyślać, bo czuję, jak coś
włochatego z wielką siłą ociera się o moje plecy i już po
chwili między mnie a Evę włazi wielki kot, mrucząc i domagając
się pieszczot. Łóżko mimo iż specjalnie wzmacniane, ugina się
pod jego ogromnym ciężarem, a ja padam na poduszkę, nie mogąc
powstrzymać się przed uśmiechem. Eva też się śmieje i zaczyna
bawić z Radżą.
–
Psujesz
nastrój lepiej, niż ktokolwiek inny. – Warczę do zwierzęcia,
wzdrygając się jednocześnie i odsuwając, kiedy szorstkim językiem
liże mnie po ręku.
–
Przesadzasz.
Po prostu domaga się odrobiny uwagi. Prawa, mały? – Dziewczyna
odzywa się czule do bestii, ściskając jej łeb tak, że kocur
odsuwa się i zaczepia ją łapą.
– Dość
tego. Uciekaj. Cała pościel będzie w sierści. – Ciągnę kota
za obrożę, chcąc go wyciągnąć na podłogę. Schodzi, prawie
mnie przy tym przygniatając, co oczywiście Eva uznaje za niezwykle
zabawne.
– Więc?
Na co miałeś ochotę? – Pyta mnie z rozbawieniem, kiedy ja patrzę
na Radżę. Siedzi przy łóżku wlepiając we mnie swoje wielkie
ślepia jakby tylko czekał, aż pozwolę mu spać między nami.
– Na
sen. Tylko i wyłącznie. – Warczę, odwracając się tyłem do
zwierzaka i nawet nie patrząc na brunetkę, która wybucha śmiechem.
Wtulam
się w poduszkę i staram się zasnąć, nie zwracając już na to
uwagi.
Rozdział nudny i właściwie o niczym, ale stwierdziłam, że nie mogę od razu odkrywać wszystkiego, skoro jeszcze większość postaci jest całkiem obca. O Białej Damie większość wyjaśni się w następnym rozdziale, ale być może rozwlokę trochę akcję, bo parzę, że rzeczywiście niektórzy mogą się jeszcze gubić w tym, kto jest kim. A ja nie chcę lecieć z tym do przodu tylko po to, żeby szybciej móc wpleść większą akcję a potem stwierdzić, że połowa jest jeszcze niejasna.
I wiem, że ta część jest krótka, ale tak już zostanie, że jedna notka będzie miała sześć stron, a druga cztery.
Na koniec dodam, że jeszcze dzisiaj uzupełnię kolejne kilka rozdziałów streszczenia i biorę się za nadrabianie reszty zaległości na waszych blogach :)
Pozdrawiam :3
Świetny rozdział ♡ ciekawe kim jest ta biała dama... :) juz się nie mogę doczekać następnego :* ❤
OdpowiedzUsuńCiekawe, kim jest Biała Dama i czy ta kobieta z nagrania ma coś z nią wspólnego. Szkoda, że nie dało się rozpoznać, kto to. Hahahha, biedna Is, nie będzie mogła robić zakupów, wcale mi jej nie szkoda. Co prawda Cameron miał prawo w takiej sytuacji być zły, że ona nie odebrała, ale przecież Is nie wie, co jest grane, więc niepotrzebnie na nią naskoczył. Te dwa małe bliźniaki kojarzą mi się z tymi z serialu Nie ma to jak hotel, tez takie dwa przeciwieństwa, hahah. :D Ojoj... kotecek przeszkodził im w... noo xd Reakcja Cameron'a była całkiem zabawna. :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam kociaku. Wpadnę niedługo z komentarzem <3
OdpowiedzUsuńNie skomentowałam? O.o dałabym sobie głowę odciąć... ;(
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podobał jak zawsze, uwielbiam Camerona i jego charakter :D Kurcze No! :D Liczę tez na dużo akcji między nim, a Evą, kłótni, romantycznych chwil i innych takich :D
Intryguje mnie ta Biała Dama, ale coś czuje, że wszybko nie zgadną kto to...
Bardzo ciekawie opisujesz każdą ich akcję, ciekawi mnie też ta kobieta z kamer... hmm, czyżby miała jeszcze namieszać w śledztwie?
Córka Cama... oj oj oj. Rozumiem jego zdnerowanie, miał prawo, nie dziwię się. :( Ale mam nadzieję, że więcej mu takich numerów nie będzie wykręcała.
No cóż... pozostaje mi jeszcze raz przeprosić i powiedzieć, że nie mogę się doczekać dalszego rozdziału <3 <3 <3 :* Kocham Cama :D xDDD ojj sorry xD :P Już nie będę :D
Weź mnie oświeć, czy Eva to ta, która na początku działała jako tajniak? Bo mi się kojarzy, że ona dostała jakąś kolejną misję i teoretycznie powinno jej nie być.
OdpowiedzUsuńZaskoczyło mnie, że u Isobell wszystko w porządku. Byłam pewna, że została jednak porwana, ale cieszę się, że wszystko u niej w porządku! Wymówka odnośnie hajsu nieźle wymyślona :P Ciekawi mnie ta Biała Dama, mam wrażenie, że ona jeszcze wiele namiesza i będzie w opowiadaniu ważna. Myślę, że na nagraniu to mogła być ona, choć z drugiej strony, dziwnie, gdyby tak szybko wiedzieli jak wygląda, w filmach i książkach trzeba zazwyczaj na takie informacje poczekać.
Tak, to ta sama Eva, tylko, że ta jej misja to było nieporozumienie, co z resztą jest wyjaśnione w rozdziale 3 :)
UsuńDziękuję za komentarz :*
Biała Dama - nazwa może jakoś szalona nie jest, ale mimo wszystko intryguje :)
OdpowiedzUsuńOj Isobell, jaka ona biedna. Nie no serio, przeżyje bez tych zakupów :D
Bliźniaki O&O są mega. Jak również mała Mickeyla nie ma sobie równych :D Od tak gonić dobermana, bo przecież "musi być ładna jak dziewczynka" :D Sama mam dobermana w domu(+ jednego kundelka) więc tym małym akcentem po prostu mnie ujęłaś :))
Pozdrawiam, Sapphire ;*
Hej, to ja, Betty Gilbert! Wpadam na szybko i nie chce mi się zalogować :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Isobell nic się nie stało! Już obawiałam się wiele strasznych rzeczy, a tu taka miła niespodzianka! Mam nadzieję, że jej bezpieczeństwo będzie ciągle ochraniane. Niech dziewczyna nie obrywa za bardzo, chociaż ona jedna :D Skoro już o niej piszę, to rozwaliła mnie tym marudzeniem, że raz nie pójdzie na zakupy i nie kupi sobie wielu drogich rzeczy :D
Ta scena z dzieciakami wydała mi się rozkoszna <3
Jestem mega ciekawa tej Białej Damy. Jest to bardzo tajemnicze, a takie sprawy najbardziej mnie interesują :D Mam nadzieję, że niedługo czegoś więcej się dowiemy!
Wybacz, że taki ubogi ten komentarz, ale w następnym rozdziale postaram się dać z siebie więcej!
Pozdrawiam kochana :* <3
Hey!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno jestem. Nie miałam czasu, a i internet mi zabierali... T.T
Rozdział nie jest nudy, jest po prostu spokojny, a i takie muszą być rozdziały. Gdyby ciągle była jakaś akcja, to również by mogło męczyć czytelnika, co a dużo to nie zdrowo. Na wszystko przyjdzie czas.
I przyznam, że dalej jeszcze troszkę się gubię, ale spokojnie. Im dalej będę tym sobie spokojnie ogarnę, kto kim jest i z kim łącze kogoś relacje. ;)
Może już zapomniałam (skleroza nie boli), ale jakoś nie przypominam sobie, aby Cam musiał brać pieniądze z konta Isobell, więc wydaje mi się, że zrobił to raczej, aby ją ukarać. Wybacz, może się mylę i nie pamiętam takiego fragmentu. Mam wrażenie po tym rozdziale, że córcia Cama jest troszkę rozpieszczona.
Mickeyli'a od razu skojarzyła mi się z tą Mickeyli'ą z Hannah Montana, którą grała Selena Gomez xD
Cam tutaj wydaje się być taki łagodny baranek i nie pasujący do poprzedniej wersji (z poprzedniego rozdziału). Niby wredny, chamski i morderca (w moim odczuciu), to zadziwia mnie, że lubi dzieci i to jakoś mi w nim nie pasuje xD ale wiem, że są takie charaktery, to po prostu moja opinia. Dalej jakoś nie potrafię wyobrazić go sobie jako 42-latka... zachowuje się raczej na 20-parolatka, tak samo jak i jego myśli. Nie wiem... i dalej nie potrafię sobie wyobrazić, że Eva z nim jest, jak dla mnie za duża różnica wieku xD na młoda, on taki stary (choć nie wygląda), ale...fuj, przecież on mógłby być jej ojcem! xD Kogo Eva sobie wzięła... Może i Cam nie jest brzydki (przynajmniej nie w moim guście), na swój sposób jest przystojny i pociągający, nie wiem też jaka łączy ich przeszłość (jeszcze nie zabrałam się za czytanie streszczenia z poprzedniej części), ale... w każdym bądź razie ja sobie nie potrafię wyobrazić związku z tak dużą różnicą wieku xD ona może jeszcze się wyszaleć, a przy nim...eeeeh, tak samo on. Ona jest młoda, a nieraz chyba boi się Evy, taki trochę pantoflarz zamiast pokazać jaja. Skoro jest starszy powinien już nie bać się, a tym bardziej takiej młodej partnerki.
Dobra, może już przestanę pisać chaotycznie i pewnie zrozumiale tylko dla mnie... xD
Czekam na ciąg dalszy!
Życzę weny i pozdrawiam! :)
No to jestem i ja. Rzeczywiście rozdział jest dosyć krotki i niewiele się w nim dzieje, ale przyjemnie się go czytało i jakoś tak nie potrafię stwierdzić, aby mnie nudził. Zatem mogę śmiało powiedzieć, że mi się podobało. Poza tym cieszę się, że będziesz dalej przybliżać nam osoby występujące w Twoim opowiadaniu, bo wciąż się trochę gubię. Muszę jednak przyznać, że coraz mniej.
OdpowiedzUsuńKońcówka była genialna. Ahh ta Radża (nie mam pojęcia, czy dobrze napisałam, ale mniejsza z tym!). Kot ma wyczucie czasu i tyle. Wie, kiedy zwrócić na siebie uwagę. Zresztą ten moment wywołał niemały uśmiech na mojej twarzy :D
Póki co czekam na ciąg dalszy. W związku z tym życzę Ci ogromnych pokładów weny! Pozdrawiam serdecznie :)
Zaczynam coraz bardziej lubić tego Camerona. :) Jest taki kochany, gdy się gniewa i denerwuje. Ale za odcięcie dopływu gotówki swojej córce… Eh, za to bym go zlinczowała. To karygodne. Tak nie wolno robić. To wbrew konwencji genewskiej T_T Sytuacja w łóżku – genialna. Kot: 1, kochankowie: 0. Uwielbiam zwierzęta, zawsze wiedzą co kiedy należy zrobić. Ja podziwiam mądrość mojego psiaka. Zawsze, gdy widzi, że wyciągam z torby zeszyt albo podręcznik ulatania się z pokoju. xD
OdpowiedzUsuńA propos Białej Damy (czemu przed oczami staje mi obraz Krwawej Mery? to trochę nie ta bajka, ale kto mnie tam ogarnie) to mam silne przeczucie, że nawrót myśli o matce może być z tym związany (wcale nie sugeruje, że BD to ona (to by było za proste), ale na pewno może mieć to coś wspólnego. Ale to tylko moje przemyślenia.
Xander jest taki, taki „hmmm”. Nie wiem jak to inaczej wyrazić, ostatnio cierpię na niedosłownienie.
(objawy: trudności w wysławianiu się, wymyślanie naprędce kiczowatych neologizmów i napady chaotyczno-słowotokowe prowadzące w konsekwencji do podrażnienia gardła, a następnie do łóżka)!
W ogóle imponuje mi każdy kto choć w niewielkim stopniu zna się na komputerach, gdyż ja jestem kompletnym zerem pod tym względem. Co niektórym wydaje się dziwne, bo jestem córką informatyka, ale udajemy, że nic o tym nie wiemy :P
Chciałam też nadmienić coś o bliźniakach. Kocham bliźniaki. Mam na ich punkcie obsesję. Staram się to zredukować, ale i tak w końcu dzieje się coś przez co wprowadzam, choć jedną parę bliźniąt do opowiadania (chociażby jako postacie epizodyczne). Także Oliver i Oskar zaskarbili już sobie moje serce :#
Czekam niecierpliwie na kolejny twój wspaniały rozdział. Życzę ci wysypu (żywych trupów) weny ^^
Ściskam, Alessa :*
Przepraszam! Najmocniej! Nie mam ostatnimi czasy zbyt wiele czasu na czytanie blogów, a potem mi się to nawarstwia i mam problem z nadrobieniem wszystkiego. A w szkole żyć nie dają. ;/
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię Cameronowi, że był tak roztargniony. Isy jest dla niego oczkiem w głowie i gdyby coś jej się stało, to odczułby to niemal fizycznie. Tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, że to ktoś z wewnątrz. Bo czy istnieje szansa, by ktoś obcy zbliżyłby się tak bardzo do ich terenu? Niby tak, ale niewielka. Ten ktoś musiałby być szaleńcem. Radzę mu uciekać, bo gniew Camerona będzie straszliwy. Kieran ma tajną misję. Coś mi się zdaje, że isy nie byłaby zadowolona, gdyby się o tym dowiedziała. Ale nie wie, a to wszystko jest tylko dla jej bezpieczeństwa.
Dlaczego ja ciągle myślałam, że Rocky i Xand mają tylko jedno dziecko i jest nim Mickeyla? Tyle czasu żyłam w błędzie. Brawa dla mnie za spostrzegawczość. ;D
Sypialnię Camerona można uznać za trochę surową, ale z drugiej strony jakieś pluszowe poduszeczki i leżanka na parapecie mi do niego nie pasują. ;D A Eva też już powoli z tego okresu wychodzi., Bardziej się upodabnia do chłopaków. Wiele jest w stanie znieść. A Radża w tym rozdziale był genialny. ;D
Pozdrawiam, kocie! ;*
Hejo kochana! :3
OdpowiedzUsuńHaha! Akcja z kotem na końcu najlepsza! xD Pasuje nastrój... Hehe. Rozwaliłaś mnie xD
Dzieci są takie urocze! *.* Fakt. Czasami denerwują, ale to nie zmienia faktu, że je lubię :D
Mogę śmiało stwierdzić, że lubię Camerona! :D
Przepraszam, że krótko, ale mam sporo zaległości...
Czekam na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Maggie
Było tu trochę powtórzeń, ale oczywiście przymykam oczy na te drobne rzeczy :)
OdpowiedzUsuńRozdział był dość spokojny utrzymany w jednostajnym tonie. Pozwoliłaś nam trochę odsapnąć od pełnych wrażeń i emocji akcji. A jednak dzięki rozmowie Camerona z Xanderem obudziłaś apetyt na poznanie prawdy, bo jestem szalenie ciekawa kim jest ta Biała Dama i w jakim stopniu zagraża rodzinie. Szczególnie trzeba się niepokoić o Isobel, to zdjęcie nie pojawiło się przecież w samochodzie Cama bez żadnego celu, prawda?
W dodatku ten sen Xandera z matką w roli głównej. Bohaterowie sami przyznali, że to zły znak, więc zakładam, że nie wolno tego lekceważyć. Swoją drogą, to ciekawy pomysł by jakiś rodzaj snu zwiastował coś niedobrego. Fajny element dodany do opiwiadania.
Miło było też zobaczyć Camerona w opiekuńczej rodzicielskiej wersji, zwłaszcza, że w poprzednim rozdziale wykazał się okrucieństwem w stosunku do Bradley'a. Zawsze jakaś ciekawa odmiana. Widać, że nie jest jednoznacznym bohaterem i ma w sobie pokłady zarówno dobra jak i zła. Dzięki temu jest bardziej wartościowy i barwny. Zresztą ty i tak nie dajesz się nam nudzić, więc postacie też nie mogą być nudne. Zastanawiam się, co ta Eva robi, że znowu śpi (ja nie wiem, albo mi się wszystko kiełbasi, albo co, ale mam wrażenie, że ostatnio często znajduje się w łóżku. Powiedz, że z moja pamięcią jest coś nie tak) w każdym razie Radża nie mógł wybrać sobie lepszego momentu na domaganie się pieszczot. Zero zrozumienia dla swoich właścicieli. Oni też czasem by chcieli zaspokoić swoje potrzeby... Eghh.... Zawsze coś musi przerywać w takich momentach. :)
Życzę morza weny i pozdrawiam :*
Zagrożenia... bardzo ciekawie :3
OdpowiedzUsuńPieszczoty - padam :D
Cudownie :o
~ Sagiri
Zasługuję na porządny opierdol, bo nie było mnie tu prawie miesiąc. To znaczy byłam, ale jakoś tak... tylko duchowo. Zawsze jak brałam się za komentowanie, to coś mi przeszkadzało, albo nie mogłam akurat zebrać myśli i wychodziłam. A wszystko przez to, że u ciebie po prostu nie mogę zwrócić uwagi na tylko jedną czy dwie kwestie, tylko zaraz do głowy nasuwa mi się milion myśli. Ty ostatnio też coś podobnego napisałaś u mnie, więc widzę, że to działa w dwie strony;D Chyba po prostu jesteśmy do siebie dość podobne, obie piszemy coś o podobnej tematyce (akcja, morderstwa i te sprawy) i chyba podobne kwestie nas ruszają. A co za tym idzie - nad komentarzem trzeba się po prostu skupić.
OdpowiedzUsuńPrzejdźmy do części opisowej mojej rozprawki. Czy czegoś tam. Nie wiem. :D Okej... więc.. Nie dziwię się Camowi, że wariuje, choć muszę przyznać, że jego rozmowa z córką mnie rozbawiła;D To chyba normalne, że chce trzymać rękę na pulsie i reaguje na każde - nawet najmniejsze - możliwe niebezpieczeństwo. W końcu życie trochę go nauczyło i na pewno wie, że jeśli jest się Cameronem Parkerem to nigdy nie można być kompletnie spokojnym o swój los i niezagrożonym. Także byłabym w dużym szoku jakby zbagatelizował sprawę tego zdjęcia. W sumie ciekawa jestem, co ono oznacza... Po co się znalazło w jego samochodzie? Jako ostrzeżenie, groźba? Na pewno nie ot tak, za dobrze cię znam :D Blogowo rzecz jasna. A może niestety?
"Mała" mmm.... jak on ją słodko nazywa! W ogóle to piękne, że taki zatwardziały typ jak Cameron potrafi nawet w głupiej rozmowie telefonicznej wyznać miłość córce. Ej, bądźmy szczerzy nie znam ojca, który ot tak by mówił o swoich uczuciach. Tym bardziej jeśli dziecko jest dość duże i wyznanie miłości mogłoby po prostu wyśmiać. Is wydaje mi się być bardzo rozpieszczona. Taka buntownicza nastolatka, która przywykła do wygód i dla której wieść o zablokowanej karcie może być końcem świata. Wyczuwam w niej charakterek tatusia. Ewidentnie! A Cam... hahaa, sam w młodości (a nawet teraz) totalnie wariował, a na córkę się drze, że telefonu (w szkole!) nie odbiera. Nie pamięta wół jak cielęciem był. Jak dziecko może zmienić faceta....
" Mickeyla w końcu dostrzega, że się jej przyglądam i patrzy na mnie w osłupieniu. Jej wzrok wędruje ze mnie na szczotkę, którą dziecko natychmiast chowa za plecami. Układa przy tym usta w dzióbek i zabawnie wywraca ciemnobrązowymi oczami." ten fragment mega mnie rozbawił:D Jeszcze jakby Mickeyla miała takie duże, świecące oczy to już totalnie scena z filmu komediowego:D
Usuń" – Na gwiazdkę chcę wykrywacz Mickeyli." - ahahahahahahahahahaha!!!!!!!
" Stanie się coś złego, Cam. I mam głupie wrażenie, że będziemy w tego centrum." - RUDA ZACIERA RĄCZKI! ZACIERAM TAK, ŻE AŻ MI SIĘ BĄBLE POROBIŁY. TAK ZACIERAM! HAHAHAHA jeśli Xan uważa, że coś się stanie, to wiedz że coś się dzieje. Dobra, to było tak nie stylistyczne, że aż śmieszne, ale od kilku godzin piszę pracę inżynierską, więc ma prawo mi odwalać na łeb, nie? :D
W każdym razie jestem bardzo ciekawa jak to się wszystko rozwiąże. Chociaż już chciałabym znać odpowiedzi na wszystkie pytania to jestem szalenie wdzięczna, że to wszystko wprowadzasz stosunkowo powoli. Blogger, albo bloggerzy, narzucają czasem szybsze tempo. Jeśli nie wdrażysz akcji od razu - nie zaciekawisz czytelnika. To bzdura, ale dużo osób tak myśli. Dlatego jestem urzeczona tym, że na razie nic wielkiego się nie dzieje. Bo ty masz ogromną zdolność zaciekawić nawet rozdziałami wprowadzającymi. Było już tajemnicze zdjęcie, akcja złapania groźnego typa na samym początku, była jakaś tajemnicza Biała Dama i złe przeczucia Xandera. Jest bomba! Więc nie mów, że jest nudnawo. Zastrzeliłabym cię, gdybyś już wprowadziła głową akcję.
Naszła mnie ochota na więcej szczegółów z życia Cama i Evy. Nie mam bynajmniej na myśli szczegółów z ich życia łóżkowego, tylko takich zwykłych, codziennych momentów. Lubię ich, wzbudzają we mnie emocje mimo że ich związek już nie jest nowością i chętnie coś więcej bym o nich poczytała. Ale to tylko takie wiesz... głośne myślenie :D
Kończę i wracam do pracy. Chcę tylko nadmienić, że to najdłuższy komentarz jaki kiedykolwiek komukolwiek napisałam. Mam nadzieję, że nie jest chaotyczny, że nie usnęłaś i że ma to jakiś sens:D Czekam cholernie niecierpliwie na kolejny! <3333
Kocham! <3
Ruda psycholka ^-^
Chyba po raz pierwszy nie zmieściłam się w jednym komentarzu. Cieszę się, że to miało miejsce u Ciebie ;D
UsuńHej, przepraszam za zaległości i nie mam nic na swoją obronę. Przeczytałam dwa rozdziały na raz kilka dni temu i postaram się jakoś tak zebrać myśli.
OdpowiedzUsuńCameron w dalszym ciągu troszeczkę mnie przerażać - ta jego ekscytacja związana z torturami. Wiem, skąd pochodzi i tak dalej,a le mimo wszystko... Podoba mi się za to ten zalążek śledztwa i wątek Białej Damy. Ciekawe, czego babka może chcieć od naszych Parkerów.
Wydaje mi się, że Isobell wyrasta na małą rozpuszczoną materialistkę. Mam nadzieję, że Cam będzie trzymał rękę na pulsie ;)
Mikeyla jest słodka. Rozwalił mnie ten "wykrywacz Mikeyli".
A scena z Evą była naprawdę urocza. Taki fajny kontrast pomiędzy tamtym brutalem a prawdziwym zakochanym facetem.
Pozdrawiam!
Przepraszam, że wczoraj już nie skomentowałam, ale najpierw dopadł mnie Mały Głód, a potem padłam w objęcia Morfeusza i już nie dotarłam :/.
OdpowiedzUsuńRozdziały z perspektywy Evy czytało mi się znacznie lepiej. Nie wiem, czy to kwestia mojego dzisiejszego lekkiego rozkojarzenia, czy jednak momentami zbyt chaotyczne myśli Cama. Szczególnie w czwartym rozdziale padło tyle imion i informacji, że przez chwilę już się w tym wszystkim pogubiłam. W pierwszej chwili zrozumiałam, że Xander jest bratem Evy, a tutaj się okazuje, że bratem Camerona. Pokręcone trochę to wszystko :D.Dziwi mnie też trochę to, że Cameron najpierw umiawiał się z matką Evy, a teraz z nią samą.
Zastanawiam się kim jest ta Biała Dama i jak bardzo namiesza w najbliższym czasie (a jestem pewna, że coś namiesza, skoro wysłała swojego szpiega). Cieszę się, że Isobell jednak nic nie jest, ale ta fotografia może być pewnego rodzaju ostrzeżeniem, może nawet od samej Białej Damy :D.
No nic, to chyba tyle ode mnie. Mam nadzieję, że niedługo coś wstawisz :D.
Pozdrawiam i życzę weny.
Cam jest strasznie niedojrzały jak na swój wiek. Bardzo dziecinny. Być może i myśli ma poważne, jest opiekuńczy i troskliwy, ale jego styl bycia, zainteresowania, itd są na poziomie nastolatka, ewentualnie 20-25 latka. Po prostu jarają go rzeczy, które nie powinny już jarać 42 latka.
OdpowiedzUsuńPoza tym piszesz z kilku perspektyw i właściwie nic ich nie różni. Bohaterowie inaczej się zachowują, ale już swoje myśli w słowa ubierają niemal identycznie. Znaczy nie wiem czy inni się z tym zgodzą, ale ja odnoszę takie wrażenie, choć może być ono błędne. Najbardziej mi chodzi tutaj o Cama, on ma takie niemęskie zwroty, brak mu typowych męskich myśli i przez to wydaje mi się taki bardzo nierealny, taki wymyślony od a do z przez nastolatkę widzącą w nim jakiegoś rodzaju ideał, choć pewnie tak nie jest i przy tworzeniu go odbierałaś to inaczej. Ja tylko piszę o swoich odczuciach.
Ta, tatuś zablokował kartę i mamy drama... haha. Nie pamiętam ile młoda ma lat, ale wydaje mi się, że coś koło 13-16. Proponuje jej zatrudnić się gdzieś, choćby do mycia okien i w jakieś 100 godz pracy zarobi na swoje jordany. Isobel wydaje mi się trochę taką rozpuszczoną smarkulą i mam nadzieję, że nieco zmieni mi się spojrzenie na jej osobę, wraz z przybyciem kolejnych rozdziałów.
Hej hej :) Powracam po przerwie ^^ Ale nie będę pisać wywodów na początku, tylko od razu biorę się za właściwe komentowanie :D
OdpowiedzUsuńKurczę no po tym wszystkim co się działo, po tym zdjęciu znalezionym w aucie i masie połączeń do córki, on tak po prostu odcina jej dostęp do karty kredytowej na dwa tygodnie? : o Tak... zgubiłam się w tej ojcowskiej opiece. Zadzwonił, uprzedził, rozłączył się i pojechał dalej : o Nie żebym miała jakieś pretensje, ale myślałam, że pojedzie tam gdzie ona jest i upewni się na swe oczy czy na pewno wszystko z nią w porządku. No bo przecież nie przypadkowo fotografia znalazła się w samochodzie.
Jestem ciekawa, kim jest ta Biała Dama i mam nadzieję, że szybko ją znajdą. Jakoś nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że jednak odbędzie się to szybko xd Jakoś kobiety nie pasują mi do roli wszechorganizacyjnych przestępczyń :D
Noo, wiesz wcześniej to nie wiedziałam, że oni wszyscy mieszkają w jednym domu :D I co robiła Eva w łóżku skoro po cichu ,,plotkowała" z kimś innym? :P No ale muszę przyznać, że sypialnia Camerona mi się spodobała i jak najbardziej uważam, że do niego pasuje :D
Jestem ciekawa całej akcji, która nadchodzi. Xander ma jakieś przeczucia, więc na pewno coś się stanie. Zawsze gdy ktoś ma jakieś przeczucia to coś się stanie :P Dlatego czekam ^^
Wybacz mi moje spóźnienie :C Przepraszam z całego serca :c
Życzę Ci dużo weny w tym nowym roku i wszystkiego co najlepsze :D
Pozdrawiam :*
A więc I. to córeczka tatusia, świetnie, ale bycie tatusiem, to nie tylko dawanie pieniędzy panie Cameronie.
OdpowiedzUsuńSam Cam nie wydaje mi się kimś kto powinien wychowywać jakiekolwiek dziecko, nawet nastoletnie, bo to jednak wielokrotny morderca, prawda? Is o tym wie, nie? Ojciec jednak by mieć od dzieci respekt, powinien świecić jakimkolwiek przykładem, a ten tutaj to dzieciak, który bawi się bronią i w dorosłą, gangsterską grę. Nie będę ukrywał, że jakoś faceta nie polubiłem, a jego pokój stylizowany na styl zbuntowanego, nastoletniego skejta, zupełnie mi nie zaimponował.
Ja jednak od tak wiekowego bohatera, wymagałbym choć minimum dojrzałości, ale z drugiej strony... to tylko bohater, nie muszę się z nim zgadzać, ani go nawet lubić. Mam jednak nadzieję, ze inni, ci pozostali dorośli, będą naprawdę dorośli, a nie tylko liczbą sięgać 30-40.
Ciekawe jakie niebezpieczeństwo grozi tej małej. Swoją drogą to już się nie mogę doczekać jakieś akcji.
Pozdrawiam i lecę do kolejnego rozdziału.
Niesamowita notka :) dynamiczna, może nie do końca w moim stylu, ale to tylko dobrze świadczy o autorze, skoro mimo tego mnie wciągnęło :) będę na pewno wpadać częściej :)
OdpowiedzUsuńSzczerze? Ten rozdział jest najlepszym ze wszystkich, które do tej pory przeczytałam. Serio xD Podobał mi się bardo ten początek. Dynamika, wplątanie w akcję, bo Isobell może być w niebezpieczeństwie, zatroskany tatuś, który dzwoni do jej opiekuna, wydzwania do córeczki, martwiąc się, a ona nie odbiera, bo - rzecz jasna - jest w szkole. Ta rozmowa tak mnie bawiła, że nie mogłam przestać się uśmiechać xD Akcja z dziewczyną i bliźniakami też była prześwietna :D
OdpowiedzUsuńI nagle zaczyna się coś więcej dziać. Więcej słyszymy o Białej Damie, mamy więcej zmartwień. Tak jakby wszystko teraz było wprowadzane w życie i to mi się kurka wodna podoba :D