Z triumfującym uśmiechem wychodzę z sali sądowej. Przez cały
czas miałam wrażenie, że Allan nadal nie wierzy w moją zdradę.
Patrzyłam mu prosto w oczy, kiedy opisywałam to, jak znęcał się
nad tymi dziewczynkami, albo jak kazał kogoś zastrzelić. Jak na
własne oczy widziałam walizki z pieniędzmi, które dostarczali mu
ludzie kupujący od niego dziesiątki kilogramów heroiny.
Tak. To naprawdę piękne uczucie wsadzić tego drania za kratki.
Widzę Camerona opierającego się o jeden z marmurowych filarów. W
zwykłej białej koszulce z nadrukiem i czarnych dżinsach w ogóle
nie pasuje do wszechobecnej elegancji i przepychu. I na ten widok nie
mogę powstrzymać się przed uśmiechem.
Odpycha się od filaru i rusza do mnie z dziwnym zadowoleniem.
Przechylam głowę, ponieważ nie do końca wiem, co mu chodzi po
głowie. Zaraz jednak się dowiaduje.
- W tym stroju przypominasz moją byłą nauczycielkę matematyki. -
Jego pomruk dociera wprost do mojego ucha.
Mimowolnie zaczynam się rumienić, kiedy spoglądam na swoją białą
koszulę schowaną w granatową spódnicę.
- Po przedmiocie jakiego cię uczyła chyba mogę stwierdzić, że
jej nie lubiłeś? - Pytam nie mogąc powstrzymać chichotu.
Zaprzecza ruchem głowy i wędruje ustami w stronę mojej szyi. Chcę
mu powiedzieć, że to najmniej odpowiednie miejsce i pora na takie
sceny, ale pewnie i tak nic by to nie dało.
- Była surowa. - Mówi a ja dopiero po chwili zdaję sobie sprawę,
że nadal wspomina nauczycielkę. - Nie tylko na lekcjach, ale i
prywatnie. - Wywracam oczami. No tak.
Cam kładzie dłonie na moim tyłku, ustami nadal błądząc po szyi
i zmniejsza odległość między naszymi ciałami, kiedy słyszę
charakterystyczne chrząknięcie. Odskakujemy od siebie jak oparzeni,
chociaż właściwie, to ja odskakuję od Camerona, bo on nie wydaje
się ani trochę zażenowany.
Przed nami stoi szef wydziału antynarkotykowego, pan Stewart, a na
moją twarz ponownie wpływają rumieńce i od razu chcę zacząć go
przepraszać. Trącam ramieniem Camerona, dla którego ta sytuacja
najwyraźniej wydaje się bardzo zabawna, bo śmieje się głośno.
- Dzień dobry panie Stewart. - Witam się z mężczyzną uściskiem
dłoni i ignorując chichot mojego chłopaka, skupiam na nim swoją
uwagę.
- Chciałem tylko pogratulować udanej misji, panno Cox. - Odzywa się
wysoki pięćdziesięciolatek, również z cieniem uśmiechu na
wąskich ustach. - Nie zostawiłaś na Andersonie suchej nitki. -
Mówi z uznaniem.
Podchodzą do nas Nicholas i Domein, co najwyraźniej nie do końca
odpowiada mojemu rozmówcy, ponieważ bierze mnie pod rękę i
odchodzi na bok. Spoglądam na niego zdezorientowana i wiem, że
Cameron również bacznie nas obserwuje.
- Coś się stało? - Pytam, jakby to nie było oczywiste.
Mężczyzna kiwa głową i uśmiecha się bez cienia wesołości.
- Świetnie poradziłaś sobie z Allanem, Evo. - Ponownie mnie
chwali. - Chodzi o to, że mamy bardzo podobny problem z niejakim
Jeremy'm Russo. Jest inwestorem, który w rzeczywistości swoimi
statkami towarowymi oraz samolotami dostarcza kokainę do Europy.
Bardzo zależałoby nam na twojej pomocy w uchwyceniu go. - Wyjaśnia
a ja kiwam głową ze zrozumieniem.
Patrzy na mnie w oczekiwaniu na odpowiedź a ja staram się wymyślić
jakąś sensowną wymówkę. Bo Cameron w życiu by mi nie darował,
jakbym przyjęła tę propozycję. Moja ostatnia misja i tak
kosztowała go sporo nerwów a poza tym obiecałam mu, że na razie
koniec z tym. No i egzaminy, które na mnie czekają. Należałoby
się do nich przyłożyć, bo chociaż w moim przypadku są tylko
formalnością, to jednak lepiej zaliczyć je na dobry stopień.
Uśmiecham się ciepło do Stewarta bo wiem, że to wysoko postawiony
człowiek i nie wypada w żaden sposób go urazić.
- Z chęcią, ale powinnam się teraz skupić na egzaminach
końcowych, poza tym pewnie byłyby problemy związane z moim
wiekiem... - Próbuję jakoś wybrnąć, ale on tylko kręci głową
i nadal się uśmiecha. Chyba tym razem mi nie wyszło.
- Możemy wstrzymać się do zakończenia egzaminów. A o wiek się
nie martw, rozmawiałem już z twoimi przełożonymi... - W tym
momencie jestem bliska zaciśnięcia rąk w pieści i wygarnięcia
Stewartowi, że załatwił to wszystko za moimi plecami a moja zgoda
jest już tylko formalnością.
Koniec końcem wychodzi na to, że mężczyzna ma gotową odpowiedź
na każde moje pytanie a brak mojej zgody wynikałby tylko z tego, że
nie mam chęci na kolejną sprawę. Po raz kolejny na moją twarz
wpełza wymuszony uśmiech i ściskając dłoń mężczyzny, zgadzam
się na tę współpracę.
Żegnam się z pięćdziesięciolatkiem i odwracam do Camerona, który
patrzy na mnie z kamienną twarzą i rękoma założonymi na piersi,
kompletnie ignorując tłumaczącego mu coś Domeina. Przygryzam
wargę i podchodzę do chłopaków, niemal kuląc się pod wzrokiem
brązowookiego.
- No i wtedy mu powiedziałem, że jeśli to jest prawdziwy lakier
Nails, to ja chyba jestem carycą Katarzyną i wyobrażasz sobie...
- Czego od ciebie chciał? - Monolog Domiego zostaje przerwany przez
Cama, którego sama postawa mówi, że miałby ochotę udusić kogoś
gołymi rękoma.
- Czy ty mnie w ogóle słuchałeś? - Jego bliźniak o dużo
delikatniejszych rysach twarzy niż starszy o dziesięć minut brat,
trąca go ramieniem z wyrzutem.
- Wybacz, ale mamy chyba ważniejszy problem niż podróbka twojego
lakieru do paznokci. - Burczy pod nosem starszy Parker a ja uśmiecham
się niewinnie. Teraz spojrzenia wszystkich trzech chłopaków
kierują się na mnie.
-Chyba będzie lepiej, jeśli już pojedziemy do domu. - Proponuję
udając, że nie mam zielonego pojęcia, o co chodzi Cameronowi.
Biorę swojego chłopaka za rękę i ciągnę w stronę schodów i
parkingu. Po drodze zastanawiam się, jak najdelikatniej wyjaśnić
Parkerowi, że zgodziłam się uczestniczyć w kolejnej misji. Nawet
nie zauważam sześciu mężczyzn, którzy prowadzą skutego Allana
do ciemnej furgonetki.
- Mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolona, farbowana kurwo. -
Mój były wspólnik warczy w moją stronę, a ja dopiero wtedy na
niego spoglądam. Cameron napina się cały i mocniej przytrzymuje
moją rękę, aż palce zaczynają mnie boleć. - Żałuję tylko, że
wcześniej nie zaciągnąłem cię do łóżka. Ciekaw jestem, co
potrafisz. - Rzuca jeszcze złośliwie, zanim zostaje upomniany przez
jednego z prowadzących go mężczyzn.
Pochód przyśpiesza, żeby Anderson jak najprędzej znalazł się w
furgonetce, ale Cameron jest szybszy. W jednej chwili odpycha
uzbrojonych funkcjonariuszy i uderza Allana w twarz. Później już
trudno mi jest stwierdzić, co się dzieje, ponieważ zarówno
policjanci, jak i niebieskooki Nicholas który do tej pory się nie
odzywał, próbują odciągnąć rozwścieczonego Camerona od swojej
ofiary, co z pewnością nie jest proste. Tylko Domein stoi z boku,
jakby nie do końca wiedział, co ma zrobić. W końcu dostrzega, że
się na niego patrzę.
- No co? To jest nowy żakiet. Jeszcze bym go uszkodził. - Wskazuje
na granatową część ubioru.
Rzeczywiście, muszę przyznać, że w połączeniu z delikatnym
makijażem i zaczesanymi do góry włosami, robi wrażenie.
Powracam spojrzeniem do Camerona, który trzyma za szyję
zakrwawionego Allana i unosi go kilka centymetrów nad ziemią.
Anderson jest niemal siny, ale podobnie jak policjanci, nie jest w
stanie powstrzymać Parkera. Mój chłopak nic sobie nie robi z broni
wycelowanej w niego oraz krzyków, że ma puścić mężczyznę.
- Nawet sobie kurwa nie wyobrażasz, jakie masz szczęście, że to
nie ja miałem cię załatwić, bo gdyby tak było, to nie byłbyś w
drodze do więzienia, a na cmentarz. - Szepcze mu do ucha a ja tylko
dzięki wyostrzonemu słuchowi mogę to usłyszeć.
Podchodzę do niego ostrożnie i kładę dłoń na ramieniu Cama. On
tylko patrzy na mnie kątem oka, a później na swoją ofiarę, aż w
końcu, prychając z pogardą, upuszcza go na ziemię.
Do Allana niemal od razu podbiegają funkcjonariusze, bo mężczyzna
wygląda, jakby stracił przytomność. Jeden z nich krzyczy na
Camerona za to, co nawyprawiał. Ten tylko mierzy wzrokiem niższego
od siebie mężczyznę w mundurze i uśmiecha się pogardliwie, po
czym odwraca na pięcie i rusza w kierunku swojego czarno zielonego
samochodu. Bez namysłu podążam za nim.
Spoglądam na Domeina, który unosi kciuk do góry i uśmiecha się
jakby chciał dodać mi otuchy. Potem podchodzi do białego motoru,
który Nicholas zdążył już uruchomić i zakłada przyciemniane
okulary, siadając za swoim chłopakiem. W przeciwieństwie do mnie,
on z Nickiem nie ma takich problemów. Może to dlatego, że po tylu
latach zdążył już go odpowiednio wychować. Szczerze wątpię,
żeby z Cameronem udało mi się to kiedykolwiek.
Zapinam pas i decyduje się zerknąć na chłopaka. Jest lekko
zadraśnięty pod okiem, więc chcę zetrzeć krew, ale się odsuwa.
Zabieram dłoń i patrzę przed siebie. Wiem, że robienie mu
jakichkolwiek wyrzutów z powodu tej sceny, której przed chwilą
byłam świadkiem, nie wyjdzie na dobre, więc siedzę cicho. Poza
tym przecież on tylko stanął w mojej obronie. Powinnam chyba się
z tego powodu cieszyć.
Kiedy tylko wyjeżdżamy na ulicę, Cameron wciska pedał gazu, jakby
przez to chciał się wyładować. Jest świetnym kierowcą, ale mimo
wszystko nie lubię, kiedy licznik przekracza sto trzydzieści zwłaszcza, jeśli jest dzień i na ulicach jest spory ruch.
- Czego chciał Stewart? - Pyta chłodno.
Długo zwlekam z odpowiedzią po części dlatego, że nie chcę się
z nim kłócić. A kłamstwo nie ma sensu. On też ma wyczulony
słuch. Usłyszy najmniejszą zmianę w moim głosie.
- Rozmawiał ze mną na temat nowej sprawy. - Zaczynam ostrożne. -
Postawił mnie przed faktem dokonanym, musiałam się zgodzić. -
Wyrzucam z siebie, a Cam hamuje gwałtownie.
Patrzy na mnie nie zwracając uwagi na to, że zatrzymał się na
środku ulicy. Wytrzymuję jego wrogie spojrzenie i widzę, jak jego
oczy z brązowych przechodzą w prawie czarne. Rusza ponownie,
ignorując trąbiących na niego kierowców a ja czekam aż się
odezwie. Ale on milczy uparcie. Przed nami długa droga do Agencji, a
nie mam ochoty całego tego czasu spędzić w milczeniu.
Chwytam jego dłoń, ale on ją odtrąca. Widzi moją minę i prycha
pod nosem.
- Obiecałaś mi. - Mówi, jakby to miało wszystko tłumaczyć. I ma
rację.
- Wiem, ale...
- Ale co? Ale jakiś handlarz narkotykami jest ważniejszy niż
dobrze zdane egzaminy? Niż nasze planowane już od dawna wakacje?
Niż twoja obietnica? - Podnosi głos a ja nie patrzę na niego,
tylko przed siebie.
Nie lubię, kiedy krzyczy. Poza tym ma rację. Ale co mam poradzić
na to, że Stewart wszystko to sobie dokładnie obmyślił?
-Masz rację, przepraszam. - Mówię w końcu. - Powiedziałam mu, że
najpierw muszę zdać egzaminy, a co do wakacji... Najwyżej
pojedziecie beze mnie. - Szepczę.
Cameron milczy przez chwilę i przejeżdża językiem po kolczyku w
dolnej wardze. Czekam, aż się odezwie. Ta cisza mnie dobija.
- Możesz się z tego jakoś wyplątać? - Pyta już spokojniej.
Kręcę przecząco głową i ziewam. Mimo wszystko chce mi się spać.
Uczenie się po nocach jednak jest męczące.
- Wątpię. Przed rozmową ze mną, ustalił wszystko z Farellem. -
Układam się wygodniej na siedzeniu z zamiarem drzemki.
- To dobrze. - Odzywa się mój chłopak z dziwnym rozbawieniem,
które mnie niepokoi. Podnoszę głowę i spoglądam na niego. -
Zadzwonię do niego i to odwołam. - Wyjaśnia unosząc brwi.
- Niby jak?
- Porozmawiam z nim jak facet z facetem. - Wzrusza ramionami, jakby
to miało wszystko wyjaśnić.
A ja już wiem, że to się skończy co najmniej kłótnią i
skandalem. Kolejnym, bo w ostatnim czasie było ich sporo. Ostra
wymiana zdań z kuratorem chłopaków, przez co ten gotów był znowu
się z nimi sądzić, byleby tylko wsadzić Camerona do paki. W
zeszłym tygodniu natomiast Radża, czyli lygrys mojego chłopaka,
omal nie zaatakował jednej z praktykantek, chociaż właściwie to
zwierzę ma prawie czterysta kilo i na sam jego widok można umrzeć
na zawał. A dzisiaj scena z Allanem. Oczywiście Cameron nic sobie z
tego nie robi i ma wszystko gdzieś bo wie, że i tak mu się
upiecze. Bo mimo swojej przeszłości jest w Agencji niezastąpiony i
ku wielkiemu zdziwieniu, przez ostatnie lata zrobił sporo dobrego.
Zanim na dobre przysypiam na fotelu pasażera, docieramy pod bramę
Agencji. Po tym, jak Cameron pokazuje odznakę oraz składa podpis u
mężczyzny pilnującego wjazdu, dostajemy się na jej teren.
Wysiadam z samochodu i patrzę na dwudziestopiętrowy, oszklony
budynek, wzdychając głośno. Wcale nie mam ochoty tam iść tym
bardziej, że Cameron jest jak wulkan i boję się, iż lada chwila
wybuchnie.
Brązowooki bierze mnie za rękę i prowadzi do środka. Windą
jedziemy na dziewiętnaste piętro a potem zmierzamy korytarzem,
prosto do biura dyrektora Agencji, kryjącego się za oszklonymi
drzwiami.
Michael Farell, czyli ponad sześćdziesięcioletni, wysoki mężczyzna o siwych włosach i niebieskich oczach, siedzi za swoim biurkiem i
z niepokojem patrzy na Camerona, który zmierza do jego gabinetu
niczym huragan, gotowy zniszczyć wszystko na swojej drodze. Ja
podążam za nim, nie mając odwagi nawet na to, aby się odezwać. I
to nie dlatego, że boje się swojego chłopaka. Ponieważ kiedy
dochodzi do kłótni to zwykle on ustępuje pierwszy a nawet, jeśli
tak nie jest, to rozwiązujemy konflikty w możliwie cywilizowany
sposób. Boję się raczej o wszystkich wokół, bo zdaję sobie
sprawę, że jestem jedną z niewielu osób, na które Cameron nigdy
nie podniesie ręki.
- Mógłbyś mi wyjaśnić, czemu wplątałeś Evę w kolejne gówno?
- Cameron podnosi głos na zdezorientowanego Farella, który powoli
przenosi wzrok na mnie. Wzruszam ramionami, bo cóż więcej mogę
zrobić?
Michael wstaje i podchodzi do stojącego na stoliku obok, kubka z
kawą. Upija łyk i jednocześnie unosi palec wskazujący nakazując
Cameronowi, żeby poczekał. Ten rozszerza oczy i oddycha głośno, a
ja oczami wyobraźni widzę jak z jego uszu wydobywa się para.
Wspominałam już. Cameron. Wulkan. Wielki wybuch. Zniszczenie i
zamęt.
- Stewart mówił, że się zgodziłaś, a moje pozwolenie to tylko
formalność. - Odzywa się spokojnie dyrektor Agencji, a Cameron ze
świstem wypuszcza powietrze.
Teraz obaj spoglądają na mnie, czującą się jak kompletna
idiotka. Stewart oszukał i mnie i Farella. I naiwny myśli, że mu
się to upiecze. Po raz kolejny muszę się tłumaczyć, ale tym
razem idzie mi to o wiele łatwiej. Bo z czystym sumieniem mogę całą
winę zrzucić na szefa wydziału antynarkotykowego. Więc kiedy
kończę wyjaśniać, że najprawdopodobniej oboje zostaliśmy
oszukani, odzywa się Cami którzy zdążył już się uspokoić.
Powiem więcej, jest w skowronkach. I nie przejmuję się tą jego
nagłą poprawą nastroju ponieważ doskonale wiem, że Parker jest
zmienny jak pogoda.
- Czyli, że mogę go opieprzyć? - Słyszę jego rozradowany głos.
Odpowiedź Michaela chyba nie do końca go jednak zadowala:
- Nie ma mowy. Już wystarczająco się popisałeś przed sądem. Nie
wiem, czy wiesz, że Allan po tym potrzebował opieki lekarza.
- Niech Bogu dziękuje, że trumny nie potrzebował! - Cameron znowu
się stroszy niczym kogut do walki, a ja posyłam Farellowi błagalne
spojrzenie. Całe szczęście to dostrzega i nie drąży tematu.
Pozwalam sobie rozsiąść się w skórzanym fotelu, który zaraz
obok kanapy stoi w kącie pomieszczenia. Naprawdę jestem zmęczona.
Nawet przymykam oczy, z nadzieją chociaż krótkiej drzemki.
- Dobrze już, dobrze. Uznajmy, że mu się należało. W ogóle to
wiesz, gdzie się podział twój brat? Nie było go dzisiaj i
telefonu nie odbiera...
- Xander? Sprawdza nagrania z piątku. Podobno jakieś zniknęło i chociaż
zapewniałem go, że nie może być tam nic ważnego, to on musi sam
to sprawdzić. Z resztą znasz go. Nie uwierzy, póki nie zobaczy.
Nie wsłuchuję się w to, co mówią. Mam nawet wrażenie, że Cam
ze względu na mnie trochę ściszył głos.
- A skąd wiesz, że na tym brakującym nagraniu nie ma nic ważnego?
- Bo chodzi o nagranie spod knajpy, gdzie czekałem na Evę. Przecież
bym zauważył, jakby coś się działo. - Mówi, na co ja podrywam
się momentalnie do góry, czym szokuję obu mężczyzn.
Nie powinno mnie to martwić. Ale mimo swojego młodego wieku nie raz
miałam okazję się już przekonać, że pozorny zbieg okoliczności
nie zawsze nim jest. Momentalnie łączę fakty i efekt mnie nie
zadowala. Wręcz przeciwnie. Dochodzę do bardzo niepokojącego
wniosku.
- Stało się coś? - Zaniepokojony głos Farella przywraca mnie do
rzeczywistości.
Patrzę na niego i na Camerona jakby wyrwana z transu i wstaję,
stanowczo za głośno przełykając ślinę.
- Jedziemy do domu. - Informuję Parkera.
Nie protestuje i nie pyta, dlaczego. Chyba zna mnie już na tyle żeby
wiedzieć, że sytuacja jest zbyt poważna, żeby tracić czas na
wyjaśnienia. Zgarnia klucze z biurka z tym swoim charakterystycznym,
krzywym uśmiechem otwiera przede mną drzwi. A ja mimo wszystko tym
razem mam nadzieję, że się mylę.
Hej, hej! Jestem z nowym rozdziałem i wiem, że jest spóźniony i cholernie nudny. Ale musiał taki być i chociaż nie wydaje się szczególnie potrzebny, to jednak moim zdaniem jest istotny, bo chcę wam chociaż trochę pokazać, jak wygląda życie bohaterów, zanim jeszcze wprowadzę te wszystkie zmiany, których będzie sporo. No i mamy troszkę o jednym z braci Cama, którzy nie ukrywam, będą odgrywali ważne role w opowiadaniu.
Mogę wam jeszcze napisać, że skończyłam już pracować nad czwórką i wdaje mi się ciekawsza, bo poznajemy świat z punktu widzenia Camerona i będzie trochę bardziej brutalnie. tak, jak powinno być.
No i jeszcze zaległości na waszych blogach. Będę komentowała dzisiaj wieczorem, bo u niektórych nadal mam sporo do przeczytania. Zapewniam, że o nikim nie zapomnę!
Pozdrawiam!
Jestem! Chyba jako pierwsza! ^^
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podobał i nie był nudny. Trochę na początku się zagubiłam, kim jest bohaterka (tak, wiem, jest to napisane w tytule postu), ale potem dopiero skojarzyłam, że to ta dziewczyna, co była w klubie i złapała tego przestępce prawie idąc z nim do łózka xD dalej mam mieszane uczucia, co do Evy. Nie potrafię wciąż stwierdzić czy ją lubię czy nie. Pewna siebie dziewczyna i twarda, ale mam jeszcze odczucia, że trochę taka z niej szara myszka. xD za to Cam Ci wyszedł świetnie! Jakby był z krwi i kości. Naprawdę trudną sztuką jest tchnąć w postać życia, by czytelnik miał wrażenie, że on istnieje naprawdę! I z Camem Ci się udało. A przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Lubię chłopaka, taki porywczy i z całą pewnością żadna z niego macho-ciota, który udaje drapieżnika, a tak naprawdę jest szczeniakiem. O nie, to nie Cam. Cam jest jak prawdziwy rozbójnik, prawdziwy facet z testosteronem! xD aż kipi od niego tą męskością i to bardzo lubię w męskich postaciach! :3 zaczynam go coraz bardziej lubić, bo takie postacie są ciekawe, choć oby nie przeholował z czymś za bardzo, przez co go znienawidzę i stwierdzę, że jest tylko głupim mięśniakiem XD
Czy pisałam już, że lubię wątek z Agencją? Pewnie pisałam, ale powiem inaczej - I like it! Jest to naprawdę intrygujące i z chęcią zagłębię się oraz przyjrzę bliżej tej Agencji :) na jakiej zasadzie ona działa, jakich członków ma i jakie wtyki itp itd :)
Zastanawiam się tylko, dlaczego Eva nie mogła odmówić temu facetowi? Mówi nie i koniec.
A, i jeszcze wspomnę, że ten fragment -->
"- Nie ma mowy. Już wystarczająco się popisałeś przed sądem. Nie wiem, czy wiesz, że Allan po tym potrzebował opieki lekarza.
- Niech Bogu dziękuje, że trumny nie potrzebował!"
Jak ja lubię takie teksty :D od razu się zaśmiałam a Cam otrzymał ode mnie plusa za charakterek :) wrrrau ten drapieżnik XD
Teraz zastanawia mnie, co to za ważna sprawa nie cierpiąca zwłoki i co się Evie przypomniało. Czyżby chodziło o tą kobietę, którą widziała, gdy jechała z klubu?? Tak mi się wydaje o.o tylko co ona ma wspólnego?
Daj szybko kolejny rozdział z wyjaśnieniami!! T.T
Czekam na ciąg dalszy!
Życzę weny i pozdrawiam!! ^.^
Hejo kochana! :3
OdpowiedzUsuńMoże nie działo się dużo, ale za to było ciekawie :D
Nie sądziłam, że Eva tak szybko da się wplątać w kolejną sprawę. Ja na jej miejscu powiedziałabym stanowcze ,,nie’’. No ale może gdybym osobiście znała faceta, to postąpiłabym inaczej.
Nie dziwię się, że Cam trochę się zdenerwował. Martwi się o Evę. W sumie to ja też nie chciałbym, by mój chłopak brał udział w takich rzeczach :/
Ech. Przepraszam, że krótko, ale coś nie jestem w nastroju :(
Jak zawsze czekam na nn. Potopu weny twórczej życzę. Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Maggie
Hej hej :* Jestem :D Prawie punktualnie xd Lubię Evę! Odważna z niej babka <3 Ale za to Cameron to chyba ma dwie twarze xd Kiedy był ze swoją córeczką, to taki opiekuńczy z niego ojczulek był, a w sądzie zachował się jak niegrzeczny dwudziestolatek :D Nie wiem dlaczego, ale tak go sobie wyobrażam mimo iż za każdym razem powtarzam sobie, że ma córkę! W moich myślach wciąż będzie młodym facetem XD Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe :P
OdpowiedzUsuńCholera ja to się boję tej nowej akcji Evy :x Ta była niebezpieczna, no i Cameron się zdenerwował... A co dopiero teraz. Przecież to kilka miesięcy wyjęte z życia, zanim zdobędzie się zaufanie tego podejrzanego x.x
Dobrze, że Cameron dał mu po mordzie! Należało się :D
,,- No co? To jest nowy żakiet. Jeszcze bym go uszkodził. - Wskazuje na granatową część ubioru."
Rozwaliłaś mnie po pełnej linii!!! XD
W zasadzie to mam nadzieje, że odwołają tą akcję z Evą :P No i przeczuwam, że Cameron nie pozostawi tak tej sprawy. W końcu tak jakby jego dziewczyna została oszukana xd
Jestem ciekawa o co chodzi z tą kobietą, chyba to była kobieta, którą widzieli wtedy po zakończonej akcji. Chyba, że to nie o to chodzi ;-;
Pozdrawiam i życzę dużo weny :* Do następnego rozdziału ^^
Aha! No i jak to się nie działo w rozdziale?! Zwariowałaś? :D Podobają mi się te tekściki Camerona <3 Jakaś nowa sytuacja się dzieje! XD
UsuńAch no i następny rozdział z jego punktu widzenia :D To mi się podoba <3 Jakoś zawsze lubiłam gdy facet coś opisywał :P Nie mogę się doczekać tych brutalnych scen ^^
łłłoooo łłłoooo łłłoooo !!!
OdpowiedzUsuńJak już mówiłam kiedyś, Eva jest spoko i twarda z niej laska :D
Cameron oj ty niegrzeczny :D Ale tacy są najlepsi, niż ci ułożeni i potulni :D <3
I na co wpadła tak nagle Eva? Coś wie.... Kurcze, szybko nam to wyjaśnij kobieto!!! <3 Akcja z żakietem xDDDDD mega!
Ale i tak wyczuwam kłopoty.... :P Ale kłopoty są fajne, bo coś się dzieje :D WENYYYYY
Nudny? Ja cię bardzo proszę! Tylko bez kłamstw! ;D
OdpowiedzUsuńEva tutaj to moja ulubiona Eva. Jest skuteczna, inteligentna, zdolna do przemocy, ale również o dobrym sercu. Zmieniła się bardzo od czasów pierwszych rozdziałów poprzedniej części, ale gdzieś tam w środku nadal jest taka sama. Zyskała moce i pewność siebie, nie tracąc przy tym swojej dawnej dobroci. Walczy ze złem, nie może zachowywać się jak wierna katoliczka, ganiając za przestępcami z różańcem w ręce i wykrzykując modlitwy. Ta robota na nią wpływa, ale nie wydaj mi się, by mogła przejąć nad nią kontrolę.
Domi jest jedyny w swoim rodzaju! Tylko on potrafi wymigać się od bójki przez obawę o swoją marynarkę! To był chyba mój ulubiony moment w tym rozdziale. Takiego Domeina pamiętam i takiego go właśnie uwielbiam!
Cameron jak zwykle jest bardzo porywczy. To się chyba nigdy nie zmieni. Tyle, że to nie do końca jego wada. Pakuje się przez to w wiele kłopotów, ale również broni swoją dziewczynę. Czy to może być złe? Nie... ;D Cieszy mnie to, że chłopak stara się być lepszym dla Evy. A tak mi się przynajmniej wydaje. Bo wtedy w samochodzie, równie dobrze mógł się wydzierać na Evę, poubliżać jej, ale jako tako zachował spokój. To mnie cieszy! ;D
Nie podoba mi się, ta sytuacja z nagraniami. Tym bardziej, że Eva na coś wpadła. Czuję, że sprawa jest poważna. Dobrze, że Xand zawsze jest taki pedantyczny jeśli chodzi o robotę, bo inaczej pewnie wszyscy by to zbagatelizowali, a potem niezmiernie się zdziwili, kiedy wynikłyby z tego niemałe kłopoty. Ale Eva też zachowała czujność! Chwała jej za to. Być może uratuje tym pare tyłków? Kto wie? ;D
Całuję i pozdrawiam, kochana! ;**
No cóż, Eva nie ma łatwo. Dopiero co zakończyła jedeną sprawę, a tutaj już druga. Cameron jest uroczy - oczywiście w taki męski sposób. :D No i ciężko jest mi go sobie wyobrazić jako czterdziestolatka... Dla mnie wygląda (albo raczej tak to odczuwam) jakby był miał tylko trzydziestkę albo mniej.. x)
OdpowiedzUsuńCiekawe co się stało z zaginionym nagraniem, na którym najprawdopodobniej widać tą tajemniczą kobiecą postać, która Eva widziała pod koniec pierwszego rozdziału. Kto je ukradł? Ktoś z wewnątrz? :D Czekam na wyjaśnienia. :)
Pozdrawiam!
PS Akcja z granatowym żakietem - super ;D
Nudny? Nudny? Czy ty oszalałaś kobieto?:D To, że nie było strzelanin, zabijania i tego typu rzeczy wcale nie oznacza, że było nudno. Pokazałaś kwintesencję charakteru Camerona i już samo to wystarczy, by rozdział był szalenie ciekawy:D Cóż, stare czytelniczki już od dawna wiedzą jaki ten facet potrafi być agresywny, a nowe chyba wlaśnie się o tym przekonały. W sumie.... znasz moje zdanie odnośnie Cama, ale przyznam szczerze, że w tej sytuacji się z nim zgadzam i go popieram. Jeśli ktoś gada takie rzeczy na temat kobiety, to każdy prawdziwy facet powinien zareagować. No, a Cam prawdziwym samcem jest i co do tego wątpliwości nie mam. I powiem Ci, ze cholernie mi się podobało to jak potraktował tego typa. Nie powinien co prawda aż tak go tłuc, ale cóż... Sam jest sobie winny;D I śmiać mi się w sumie chciało, bo ten cały Allan chyba sądził, że byłby w stanie zaciągnąć Evę do łóżka. Nawet teraz, gdy kompletnie przegrał, jest zbyt pewny siebie. Miło było czytać jak mu ten uśmieszek schodzi z twarzy:D
OdpowiedzUsuńNajbardziej rozśmieszył mnie Dom:D Brat tłucze jakiegoś kolesia, kilku facetów nie może dać sobie rady z nim, Eva stoi i nie wie co robić, a ten myśli tylko o swojej nowej marynarce. Cóż kontakty tych braci zawsze mnie zaskakują;D
Wszystko spoko, tylko o co chodzi z końcówką? Przeczuwam kłopoty, ale nie mam pojęcia o co może chodzić. Wydawało mi się, że sprawa z Allanem jest już załatwiona, a to nagranie... cóż. Nie wydaje mi się, żeby to mogło być jakoś szczególnie ważne. Gościu skazany, sprawa wyjaśniona, wiec o co chodzi? Eva pewnie ma powód by zachowywać się w ten sposób. I to mnie cholernie ciekawi:D
No i patrz, tajemnica, tłuczenie ryja, prawie kłótnia Evy i Cama, kłótnia z szefem, a ty mówisz, że rozdział był nudny. Weź się puknij:D
I jeszcze jedna sprawa. Dość miła jak sądzę;D Poprosiłam u siebie na blogu, żeby ludzie polecili mi swoje ulubione blogi. I pewien Anonim wymienił mi kilka (większość po milion-dwa miliony wyświetleń :/ miałam zazdro w sumie!) i wśród nich znalazł się twój "moj-prywatny-....". Także kochana! ;) Zostałaś doceniona;D
Pozdrawiam! ;**
Ja też nie uważam, żeby rozdział był nudny, choć przyznaję, że jeszcze trochę nie ogarniam wszystkich bohaterów.
UsuńCam nie przypadł mi do gustu. Niby nie zrobił w tym rozdziale niczego strasznego, nawet byłabym skora się z nim zgodzić w wielu kwestiach, ale jest w nim coś takiego ogólnego, czego jeszcze nie umiem nazwać, a mnie cholernie drażni.
A więc wracamy do sprawy faceta z prologu. To nawet logiczne, że skoro prolog coś zaczyna, to nie powinien być tylko takim epizodem, a to od niego powinno się ciągnąć opowiadanie i cała reszta powinna "wracać do korzeni" czyli do prologu lub w jakiś sposób na nim bazować.
Ciekawe jak to będzie z Evą i Camem, ja im wróżę rozstanie. W moim przekonaniu jakoś nieszczególnie do siebie pasują. Czekam na odkrycie zagadki, choć czuje, że karty będą odkrywane powoli i niezwykle mozolnie.
Pozdrawiam
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com
No, przyznam, że niewiele się działo, ale przecież nie będę marudzić. Cameron jak zwykle wybiera sobie porę na tego typu sceny :) By sobie mógł trochę wziąć na wstrzymanie. Są miejsca, gdzie nie wypada...
OdpowiedzUsuńW każdym razie nie ma to jak przerwać moment, aby pogratulować wygranej. No po prostu skandal. ;)
Aż dziwię się, że szefowi wydziału, tak zależy mu na pracy Evy, że aż kręci. Okłamał zarówno ją jak i dyrektora... Okejj... EvA jest świetna w swojej robocie, ale żeby aż tak?
Nasz kochany Cam nie mógł opanować swoich nerwów, bo przecież rozdział bez mordobicia to nie rozdział. Chyba najlepiej czuł by się, gdyby zatlukl Allana na śmierć. Nawet ciężko go obwiniać, w końcu stanął w obronie godności ukochanej, ale czasem aż drażni mnie jego zachowanie.
Domi... ha, nie włączył się w bójkę, ze względu na nową marynarkę. Uwielbiam go. I jeszcze ten wywód na temat lakieru do paznokci. Ha.
Jak tu go nie lubić. Moim zdaniem jedna z najciekawszych postaci.
Co tej naszej Evie stało się na sam koniec? Nie podoba mi się to złe przeczucie. A co jeśli wydarzyło się coś poważnego? To póki co wiesz tylko Ty i mam nadzieję, że my także się szybko dowiemy.
Życzę morza weny, pozdrawiam ;*
Nadszedł czas na komentarz też ode mnie.
OdpowiedzUsuńMoje zdanie na temat tego rozdziału? Według mnie nie był on nudny. Nawet przez myśl mi to słowo nie przeszło po jego przeczytaniu, a tu nagle czytam o tym w dopisku poniżej. Cóż osobiście mogę powiedzieć, że dobrze bawiłam się go czytając. No cóż Twój styl sprawia, że tekst wciąga, a poza tym jest jeszcze ta tematyka i... No dobra już jestem pochłonięta, ale do rzeczy. Jestem strasznie ciekawa, czy Eva będzie brała udział w tej całej kolejnej akcji. Po sytuacji z końca rozdziału stwierdzam, że jednak wyszło na pragnienie Cama i zostanie z niego zwolniona. Ale pewności mieć nie mogę. W końcu może się okazać, że mimo wszystko przydzielą jej tą robotę, zwłaszcza po tym, jak dobrze poradziła sobie z poprzednio. Nigdy nic nie wiadomo. Zastanawia mnie tylko, o co chodzi z tym nagraniem i co uświadomiła sobie Eva? Nieźle mnie to zaintrygowało. Nie będę tu jednak wysnuwać żadnych moich podejrzeń. Chociaż w sumie ciężko by było, biorąc pod uwagę, że żadne nie jest jeszcze nawet skonkretyzowane.
Czekam na ciąg dalszy. Gdyby miała inne wyjście, to najchętniej przeczytałabym go teraz. Nie mam go jednak, więc powtórzę: czekam! A tymczasem życzę Ci weny, weny i jeszcze raz weny. No w sumie wolny czas też się przyda. Tak więc jego również! Pozdrawiam! :)
Jaki nudny? Jak dla mnie może nie działo się wiele, ale za to było ciekawie :D
OdpowiedzUsuńAch, te teksty Camerona... po prostu go uwielbiam ^_^ Nie dziwię się, że tak zareagował, kiedy ten cały Allan zaczął obrażać Evę. Cóż, prawdziwy facet powinien bronić dobrego imienia swojej dziewczyny, nie tak? Poza tym ten Allan też mnie zaczął wkurzać...
Okej, Domi mnie rozwalił. Poważnie xD No bo przecież kto się będzie przejmował jakąś bójką - żakiet ważniejszy! Haha, on jest udany.
No i zaintrygowała mnie również to zaginione nagranie. Eva zareagowała dość gwałtownie, czyli coś musi być na rzeczy! To jest niemal pewne.
Wybaczysz, że tak krótko? Ostatnio prawie wcale nie mam czasu :(
Pozdrawiam!
Hej, w końcu zebrałam się na napisanie komentarza, ale ponieważ rozdział czytałam jakiś tydzień temu, nie pamiętam, co chciałam napisać XD W każdym razie wiem, że rozdział bardzo mi się podobał. Powtórzę to jeszcze raz, ale naprawdę widać różnicę z poprzednią częścią! Jestem dumna z Evy, że tak sobie daję radę i wgl, ale właśnie dlatego powinna dostać urlop! (Wow, zgadzam się z Cameronem!) Ten jej szef zachował się naprawdę okropnie ustalając coś bez zgody Evy! Przecież jeśli nie będzie jej się chciało tego robić, to nie będzie skuteczna! Proste, prawda? xD I ciekawi mnie o co chodzi z tym kimś tajemniczym! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Spytam na początku, bo oczywiście potem zapomnę i nic z tego nie wyjdzie. W żadnym wypadku nie chcę Cię pośpieszać, ale możesz powiedzieć kiedy mniej więcej 'Z poprzedniej części' będzie zaktualizowana? Zależy mi, żeby poznać poprzednią część, a niestety nie mam możliwości jej przeczytania.. chyba że na święta, ale tak długo czekać nie chcę:(
OdpowiedzUsuńJak możesz myśleć, że rozdział jest nudny? Wcale a wcale, wręcz przeciwnie. Pokazuje życie Evy i to, z czym na co dzień musi się zmierzyć. Współczuję jej, bo pomimo młodego wieku, ma tyle spraw na głowie, a nie zawsze udaje jej się je rozwiązać.
Cameron dobrze zrobił, choć moim zdaniem Allan powinien potrzebować tej trumny, dupek jeden. I tak za mało mu się oberwało, co to jest obita morda...
"No co? To jest nowy żakiet. Jeszcze bym go uszkodził." << ogłaszam wszem i wobec, że ten tekst dzisiaj wygrał wszystko. Już kocham Domiena i mam nadzieję, że będzie się pojawiał w miarę często:)
Ciekawi mnie też to, o co chodzi z tym brakującym nagraniem. Eva się domyśla, ale ja nie i to trochę denerwujące, bo też chcę już wiedzieć.
Przepraszam też za taką zwłokę, ale w tygodniu w ogóle nie mam na nic czasu, mam nadzieję, że rozumiesz:(
+ zapraszam do siebie na kolejny rozdział :*
http://make-me-heart-attack.blogspot.com/
L x
Oj, obawiam się, że jednak się przeliczyłaś, i że ktoś kto nie czytał "Pamiętnika" nie ogarnie fabuły. Dużo bohaterów, dużo nazwisk i ja już mam taki mętlik i magiel, że chyba nie dostrzegam tego co jest ważne. Za dużo wszystkiego moim skromnym zdaniem.
OdpowiedzUsuńJet Eva i Cameron - tych ogarniam, ale jakiś Farell, sąd, odznaki... co? z czym? do czego?
Może po kilku kolejnych rozdziałach będę miał mniej wątpliwości i więcej będę widział, bo trochę mi się rozjaśni, ale na chwilę obecną, myślę, że jeśli dalej będziesz nowych czytelników zarzucała taką liczbą napływających nagle informacji, to im się mózg zlasuje.
dariusz-tychon.blogspot.com
Witaj ponownie Sekretna. :)
OdpowiedzUsuńU W I E L B I A M!!!
Cholera, jestem rozwalona na łopatki. Zakochałam się w tym opowiadaniu oraz bohaterach. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich możliwości pisania, tworzenia oraz pomysłów. Jesteś moją mistrznią!
Zapraszam serdecznie,
http://kobieta-pisze-opowiadania.blogspot.com/
Hej! Już jestem i komentuję!
OdpowiedzUsuńAle głupia sytuacja: Z jednej strony Eva złożyła obietnicę Cameronowi, że da spokój z łapaniem przestępców, a z drugiej została przymuszona do kolejnej akcji... No nie dziwię się Cameronowi, że się wkurzył, ale jednak uważam, że powinien choć trochę spróbować się opanowywać. Bójki i wybuchy złości nie zawsze wychodzą na dobre (choć ciesze się, że przyłożył Allanowi, bo zasłużył :D)
Haha, Domein zbulwersowany podróbką lakieru <3
Widzę, że Eva na coś wpadła, aż jestem ciekawa jak to wszystko rozwiniesz! Dodawaj szybko! :*
W wolnej chwili zapraszam do siebie. Pozdrawiam i życzę weny! :*
PS. Śliczny gif z Phoebe! <3
Istna zajebioza *-*
OdpowiedzUsuńZaprosiłaś mnie, więc jestem :D
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że opowiadanie mnie zaciekawiło. Być może rzeczywiście póki co niewiele się dzieje, ale początki chyba zawsze takie są. Takie wprowadzenie w całe opowiadanie jest bardzo ważne, żeby czytelnik potem wiedział co i jak, więc mnie nie musisz przepraszać. Poza tym, mimo, że niby nic się nie dzieje, ja z dużą ciekawością przeczytałam te trzy rozdziały i czekam na więcej!
Sam pomysł jest dla mnie intrygujący. O eksperymentach na ludziach można było niekiedy poczytać albo pooglądać w serialach, ale według mnie to wciąż temat dosyć niszowy, więc cieszę się, że go zgłębiłaś. Przyznam jednak, że gdy zaczęłam czytać rozdziały, myślałam, że całe spojrzenie na akcję będzie od tej strony przestępczej, w końcu Eva zadawała się z Andresonem i nazywała go wspólnikiem. Jesteśmy jednak tymi dobrymi :D Rozumiem Camerona, to musi być trudna miłość, na odległość i ze świadomością, że Eva naraża swoje życie w imię sprawiedliwości (dobra, wiem, że jest kuloodporna, ale to i tak niebezpieczna praca). Ciekawi mnie też wątek Isobell i ta cała jej przemiana. Zastanawiam się jak zostanie rozwiązana jej przemożna chęć zamordowania innej osoby. Co do Thomasa natomiast, to ja bym go widziała z Isobell, mimo, że ona sama jest bardzo zirytowała wszystkim co robi Thomas. Zobaczymy, czy moje nadzieje zostaną spełnione :D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://wbrew-rozsadkowi.blogspot.com/ :)
Jak strasznie się cieszę, że zostawiłaś u mnie adres! Jesteś genialna z tym opowiadaniem, poważnie. Tylko weszłam, a od razu zaczęłam czytać :D
OdpowiedzUsuńZaczynając od postaci Evy, lubię ją, ale wydaję mi się strasznie stłamszona przez Camerona. Nie sądzę, żeby się go bała, ale nie myślę też, że nie odczuwa nawet najmniejszego strachu przy nim. Wiadomo, że by jej nie uderzył, ale ja bałabym się z nim rozmawiać. Tak chyba by na mnie działał.
Co do wspomnianego Camerona to nie mogę powiedzieć, że go nie lubię, bo lubię. Strasznie mnie intryguje swoją postacią i opiekuńczością wobec Isobell. Myślę, że dałaś mu trochę za dużo lat, ale, hej, to twoje opowiadanie! :D
Isobell, rozpieszczona córeczka, amatorka adrenaliny... Ją chyba polubiłam bardziej niż Evę. Szczególnie, kiedy przywaliła Thomasowi w nos! Yay, oby więcej jej tu było!
Jeszcze raz dzięki za adres, dodaję do obserwowanych i wyczekuję na nowość <3
Przeczytałam trzy rozdziały już tydzień temu, ale jakoś nie mogłam się zebrać, żeby je skomentować. Przepraszam!
OdpowiedzUsuńW każdym razie, teraz nadrabiam straty i muszę przyznać, że bardzo mi się spodobało. Chociaż nieraz nie mogę się połapać w niektórych wątkach, bo niestety nie czytałam pierwszej części :(
Piszesz wspaniale, jak prawdziwa pisarka. Opisy są plastyczne, dialogi bardzo naturalne.
Ogromnie polubiłam Evę, jest silną i niezależną kobietą, a ja takie bardzo cenię. Trochę współczuję Cameronowi, bo on się o nią tak bardzo martwi, a ona się cały czas naraża. Muszę jednak przyznać, że bardzo udana z nich para, bez wątpliwości do siebie ogromnie pasują (:
Słodkie, jak tak bronił jej honoru, uderzając Andersona. Ogromnie rozśmieszył mnie w tej scenie Domein z tym "to jest nowy żakiet" :D Ogólnie uwielbiam te humorystyczne wstawki, według mnie humor to podstawa każdego dobrego opowiadania.
Zerknęłam na komentarz Dariusza i muszę mu przyznać trochę racji - faktycznie troszkę trudno jest mi się połapać w fabule, jest dużo nazwisk, niektóre wątki też ciężko mi ogarnąć :( Dlatego mam do ciebie prośbę, może mogłabyś zrobić taki "opis w pigułce" pierwszej części? Albo bardziej wyjaśniać w rozdziałach wszystkie wątki, które zaczęły się w pierwszej części? To by mi znacznie ułatwiło czytanie, choć i bez tego, jak mówiłam, czyta się świetnie.
Zazwyczaj gdy ktoś pisze z perspektywy dwóch osób, jest to kobieta i mężczyzna, dlatego masz ogromny plus za oryginalność, że tutaj mamy okazję poznać historię od strony dwóch kobiet (: Ogromnie intryguje mnie ta cała Agencja i w ogóle jest dużo wątków, które mnie intrygują.
Opowiadanie będę czytać na pewno, bo bardzo mi się spodobało, mimo że w niektórych kwestiach się gubię. Ale jestem pewna, że jeszcze jakieś dwa rozdziały i wszystko załapię! (:
Życzę weny i czekam na kolejny rozdział! :*
Nudny? Jak możesz powiedzieć, że ten rozdział był nudny? Może nie ma tutaj wielkiego bum, a życie Evy, co jest równie ważne jak wszystkie zwroty i upadki. Rozdział pokazuje wszystko z czym bohaterka musi się zmagać, jej codzienne problemy i szczerze- nie spodziewałam się, że jest tego aż tak dużo. Naprawdę jej współczuje, zwłaszcza, że jest ona w tak młodym wieku.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko Eva dalej trzyma swoją pozycje mojej ukochanej bohaterki. Jej charakter, chociaż w niektórych momentach tak różny od mojego, coraz bardziej mnie zachwyca i jednocześnie zaskakuje. Po prostu mam wrażenie, że ta bohaterka powstała specjalnie dla mnie ! :*
Cameron i jego teksty = niebo ! No i plus za niego przy postawie wobec Allana.. W końcu kto jak kto, ale chłopak powinien stawać w obronie swojej dziewczyny, prawda?
Ciekawi mnie ta cała sytuacja z nagraniem.. Mam nadzieję, że szybko to wyjaśnisz ! :))
Ściskam ! :**
Przy okazji zapraszam na nowy rozdział do siebie - http://fifty--days.blogspot.com/ :*
Zaciekawiło mnie to opowiadanie. Mutanty.. no no, jestem ciekawa, jak to się skończy dla Is, skoro nie może przejść przemiany. Może jednak nie będzie potrzebowała rozlewu krwi, no.. ale najgorsze, że nie wiadomo, co będzie. Czas pokaże, heh. Denerwuje mnie jej chłopak. Dupek straszny, ale jej groźba w stosunku do niego była piękna.
OdpowiedzUsuńLubię Evę, wydaje się być całkiem ciekawą postacią. I jak widać, jest dobra w tym co robi, bo dzięki niej dorwali tego gościa. Jestem ciekawa, do jakich wniosków doszła w związku z tym nagraniem. Czy aby na pewno nie ma na nim niczego istotnego? A może jednak.:D Hehe, Cameron jest wybuchowy. Oby tylko nie narobił sobie tym kłopotów, ale jakby nie było, tamtemu facetowi się należało za obrażanie Evy.
Hej, jestem tu nowa i musiałam trochę nadrobić, ale było warto. Opowiadanie jest cudowne i kocham twój styl pisania. Eva i Cam to chyba najlepsza para ever. Czekam na dalsze losy bohaterów. Jak mogłaś skończyć w takim momencie??? Teraz cały czas będę o tym myślała. Wydaje mi się, że to ma jakiś związek z tą dziewczyną którą Eva zauważyła jak jechała z Camem do domu. No nic.. Zostaje mi tylko powiedzieć, że czekam na next... ♥♥
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie sektorniebo.blogspot.com
Pozdrawiam, Cassie
Mi tam rozdział bardzo się podobał. Lubię poznawać bohaterów i ich życia zanim na poważnie zagłębi się w akcje. Z tego Cama to naprawdę niezłe ziółko. Rzuca się na kogo popadnie i mam wrażenie, że najchętniej to wszystkim, którzy mu nie pasują do obrazka pourywałby głowy. Ale lubię takich bohaterów. Co ja gadam, kocham takich bohaterów. „Gangster z parciem na krew.” Jak to mówi moja kumpela, gdy tylko zaczynam opowiadać o jakimś moim bad boyu z książki czy filmu :)
OdpowiedzUsuńKurde, przez chwilę naprawdę się obawiałam, że on uderzy Evę, ale jednak do tego nie doszło. Natomiast jestem pewna, że gdy znajdzie szefa narkotykowego wydziału to zgotuje mu piekło. Co do tych nagrań to mam męczące przeczucie do tej kobiety przy latarni. I nie jest to przyjemne uczucie. A tak poważnie, poważnie: czekam z upragnieniem na akcję. Jestem poważnie żadna krwi ^^ Ale, cii, nie chcemy tu nikogo wystraszyć.
Dobra, małymi kroczkami zmierzam do kolejnego rozdziały :p
Pozdrawiam, Alessa :*
we-die-through-the-whole-life.blogspot.com
Eva dobrze poradziła sobie z tym Allanem jak miał proces i został skazany. I szybko została wplątana w kolejną misję. Myślę, że nie powinna zostać postawiona przed faktem dokonanym. Stewart powinien zapytać ją czy chce brać udział w tej misji. Ale jak już stało się tak a nie inaczej to ciekawe jak sobie teraz poradzi.
OdpowiedzUsuńCameron może trochę przesadził z tym że uderzył Allana, ale z drugiej strony mu się nie dziwię. Allan obraził Evę i Cameron chciał ją bronić.
Będę czytać dalej.
Hej! Przybywam z rewanżem :D.
OdpowiedzUsuńNie uważam, że ten rozdział był nudny. Miał za zadanie przybliżyć nam świat przedstawiony i takie rozdziały też są potrzebne. Grunt to wiedzieć, o czym się czyta :D.
Eva i Cameron trochę mi do siebie nie pasują. Już nawet nie chodzi o różnicę wieku (która przy zachowaniu Camerona wydaje się nie istnieć), ale ich charaktery... Eva jest dla mnie spokojna, profesjonalna, reaguje odpowiednio do sytuacji i pokazuje pazurki, gdy jest to konieczne. Natomiast Cameron zachowuje się dla mnie jak dzieciak, taki naprawdę niewyżyty. Nic tylko by wszystkim mordę naokoło obijał. Fakt, nie dziwię mu się, że się wkurzył i rzucił na Allana, by bronić honoru Evy, ale jego reakcja była chyba trochę zbyt przesadzona... I jeszcze potem w gabinecie Micheala od razu się napalił, żeby opieprzyć Stewarta (i podejrzewam, że na słowach by się nie skończyło). Okej, okej, mógł się wkurzyć, że Stewart wykiwał zarówno Evę jak i Farella, ale Cameron w tym rozdziale jest w moim odczuciu zbyt agresywny.
Domein to taki typowy laluś, który dba tylko o swój wygląd. Ciekawi mnie, czy odegra tutaj jakąś bardziej znaczącą rolę.
Lecę do następnego.
Wcale się nie dziwię Cameronowi, ze rzucił się na Allena i go lekko mówiąc pogruchotał, należało mu się, oby tylko teraz nie miał przez to nieprzyjemności. Swoją drogą z tego Cama to niezły wariat, jak to ujęła Eva wulkan emocji, to fakt, jest porywczy i wybuchowy i z tego co zdążyłam zauważyć trudno mu utrzymać nerwy na wodzy. Istne przeciwieństwo jego dziewczyny.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o końcówkę, to nie wiem czy dobrze myślę, ale coś mi się zdaje, ze ta kobieta, którą widziała Eva przed budynkiem miała coś z tym wspólnego. Mam rację?
http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
oj działo się, działo. Allan dostał w mordę i dobrze mu tak :3 osobiście ja bym do siebie nie pozwoliła tak odezwać i zapewne pierwsza bym wyciągnęła do niego rękę, niż mój chłopak, ale tak też może być XD
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem relacji między tym Farellem, a Evą i o co chodzi w tych wszystkich sprawach. Jak na razie wszystko dzieje się jako normalność i nie ma nic nadzwyczajnego, a szkoda :/ Niby długi rozdział, a ja mam wrażenie, że w nim tak naprawdę nic takiego się nie wydarzyło. Brakowało mi kilku elementów, czy wydarzeń, no ale nie ma już odwrotu.
Jak wrócę z treningu kontynuuję czytanie :3